Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna www.machsom.fora.pl
Rozwoj duchowy / Nowa Era
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ I

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna -> Transfering Rzeczywistosci / Tom 1
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adm




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 1034
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:23, 11 Sty 2013    Temat postu: ROZDZIAŁ I

ROZDZIAŁ I

Model wariantów

W TYM rozdziale omówimy podstawy teoretyczne Transerfingu. Bazę koncepcyjną Transerfingu stanowi model wariantów - całkowicie nowe spojrzenie na konstrukcję naszego świata. Człowiek nie wie, że może nie starać się o to, czego pragnie, lecz po prostu to otrzymywać. Dlaczego jest to możliwe? "Marzenia się nie spełniają"

Szelest porannych gwiazd

Obudziło mnie ujadanie pieska sąsiada. Paskudne stworzenie. Zawsze mnie budzi. Nienawidzę go... Dlaczego jestem zmuszony budzić się właśnie na dźwięk wydawany przez to obrzydliwe stworzenie? Powinienem się przespacerować i zdystansować, bo zaczynam mieć ochotę podpalić dom sąsiada. Jaki pan, taki pies. W moim życiu wciąż pojawiają się jakieś bydlaki starające się wyprowadzić mnie z równowagi. Ubieram się nerwowo. Znów gdzieś przepadły kapcie. Gdzieście się schowały, wy przebrzydłe łajzy? Znajdę was i wywalę. Na dworze panuje mgła i wilgoć. Szedłem śliską ścieżką przez ponury las. Prawie wszystkie liście już opadły, obnażając wilgotne konary półmartwych drzew. Dlaczego mieszkam pośród tego mrocznego bagna? Wyjmuję papierosa. Niby nie chce mi się palić, ale stare przyzwyczajenie mówi, że trzeba. Trzeba? Od kiedy to papieros stał się moim obowiązkiem? Palenie na czczo jest obrzydliwe. Kiedyś, w wesołym towarzystwie, papieros dawał zadowolenie. Był jakimś symbolem mody, wolności, stylu... Ale święta się kończą i następują po nich szare deszczowe dni powszednie z kałużami grząskich problemów. A każdy problem „zagryzasz kilkoma papierosami". Myślisz sobie: „Zapalę, odetchnę, a potem znów pogrążę się w tę znienawidzoną rutynę". Dym papierosowy wleciał mi do oka i zakryłem je na moment rękami, jak obrażone dziecko. Jakże mam wszystkiego dosyć. I w tym momencie, jakby na potwierdzenie moich myśli, gałązka brzozy wygięła się podstępnie i mocno uderzyła mnie w twarz. Cholera! Z wściekłością złamałem ją i odrzuciłem. Zawisła na drzewie, zaczęła się huśtać i podskakiwać jak pajac, demonstrując moją niemożność zmienienia czegokolwiek na tym świecie. Podłamany poszedłem dalej.

Za każdym razem, gdy próbowałem walczyć z tym światem, ten początkowo ulegał, dając mi nadzieję, a potem wymierzał mi porządnego prztyczka w nos. Tylko w kinie bohaterowie dążą do celu, niszcząc wszystko na swej drodze. W rzeczywistości dzieje się inaczej. Życie jest podobne do gry w ruletkę. Początkowo wygrywasz raz, drugi, trzeci, czujesz się jak zwycięzca i już cały świat zdaje się leżeć u twych stóp, kiedy w końcu stajesz się zwykłym przegranym. Jesteś jak gęś, którą tuczy się przed świętem, by ją potem upiec i zjeść wśród dźwięków wesołej muzyki i śmiechu. Pomyliłeś się-to nie Twoje święto. Pomyliłeś się...

Nurzając się w tych niewesołych myślach, doszedłem do morza. Drobne fale złośliwie kąsały piaszczysty brzeg. Morze nieprzyjaźnie dmuchało na mnie chłodną wilgocią. Tłuste mewy leniwie spacerowały wzdłuż brzegu, wydziobując jakąś zgniliznę. Miały w oczach chłodną, czarną pustkę. Jakby odbijał się w nich cały otaczający mnie świat. Chłodny i wrogi.

Jakiś bezdomny zbierał na brzegu puste butelki. Spadaj stąd, dziadu! Chcę pobyć sam. O nie! Zdaje się, że zmierza w moją stronę. Pewnie będzie żebrał. Lepiej wrócę do domu. Nigdzie nie dają mi spokoju. Jakże jestem zmęczony. Zmęczenie nigdy mnie nie opuszcza. Nawet kiedy odpoczywam. Żyję jakbym odsiadywał wyrok. Nieraz się wydaje, że zaraz wszystko się zmieni, zacznie się nowy etap i wówczas stanę się innym człowiekiem, będę mógł cieszyć się życiem, ale to dopiero w przyszłości. A póki co, wciąż ta sama smutna katorga. Wciąż czekam, a przyszłość ciągle nie nadchodzi. Teraz jak zwykle zjem śniadanie bez smaku i pójdę do swojej nudnej pracy, w której znów dla kogoś będę wyciskał z siebie efekty, które są komuś potrzebne, tylko nie mnie. Jeszczejeden dzień ciężkiego i bezsensownego życia...

Obudził mnie szelest porannych gwiazd. Ależ miałem beznadziejny sen! Dosłownie jakby powrócił okruch mojego poprzedniego życia. Na szczęście to tylko sen. Z ulgą przeciągnąłem się, jak zwykł robić to mój kot. Leniuch leży sobie i tylko uszy świadczą o tym, że świadom jest mojej obecności. Wstawaj wąsaczu! Pójdziesz ze mną na spacer? Zamówiłem słoneczny dzień i udałem się w kierunku morza. Dróżka wiodła przez las i szelest porannych gwiazd stopniowo rozpuścił się w wielogłosowym śpiewie ptasiego chóru. Szczególnie jeden ptaszek w krzakach bardzo się starał. Niby taka kruszyna, a jak głośno świergocze! Dziwne, ale wcześniej nie zauważałem, że każdy ptak wydaje zupełnie inne dźwięki, lecz ani jeden nie wpada w dysonans z resztą. Zawsze powstaje świetnie nastrojona symfonia, której nie zdoła odtworzyć nawet najwspanialsza orkiestra stworzona przez człowieka.

Drzewa nanizane na promienie słoneczne stworzyły czarowną iluminację, która ożywiła głębię i przydawała soczystości barwom, przemieniając las w cudowny hologram. Ścieżka troskliwie doprowadziła mnie ku morzu. Szmaragdowe fale rozmawiały szeptem z ciepłym wiatrem. Brzeg zdawał się być nieskończony i pusty. Odczuwałem spokój i komfort, jakby ten przeludniony świat wydzielił ustronny kącik specjalnie dla mnie. Niektórzy uważają, że otaczająca nas przestrzeń jest tylko iluzją, którą sami stwarzamy, ale nie wystarczy mi pychy, by twierdzić, że całe to piękno jest jedynie płodem mojejwyobraźni.

Wciąż będąc pod nieprzyjemnym wrażeniem snu, zacząłem przypominać sobie moje poprzednie życie, które faktycznie było takie smutne i beznadziejne. Bardzo często, podobnie jak wielu innych, próbowałem żądać od świata tego, co mi się rzekomo należy. W odpowiedzi świat obojętnie się odwracał. Doświadczeni doradcy mówili mi, że świata nie da się tak po prostu urobić. Trzeba go podbić. Wówczas usiłowałem z nim walczyć. Ale do niczego nie doszedłem, a jedynie opadłem z sił. Również na tę okoliczność doradcy mieli gotową odpowiedź. To ty jesteś nie taki, jak należy. Sam się najpierw zmień, a dopiero potem wymagaj czegoś od świata. Próbowałem więc walczyć ze sobą, ale okazało się, że to jeszcze trudniejsze.

I oto pewnego razu miałem sen. Znalazłem się jakby w rezerwacie przyrody. Otaczało mnie nieopisane piękno. Chodziłem i zachwycałem się tymi wspaniałościami. I wówczas pojawił się gniewny starzec z siwą brodą. Jak zrozumiałem, był to Nadzorca rezerwatu. Zaczął milcząco mnie obserwować. Podszedłem do niego, i kiedy tylko otworzyłem usta, ten ostro mnie zbeształ. Chłodnym tonem stwierdził, że nie życzy sobie niczego słyszeć, że zmęczony jest już kapryśnymi zwiedzającymi, którzy są wiecznie niezadowoleni, wciąż czegoś żądają, hałasują i zostawiają po sobie góry śmieci. Kiwnąłem ze zrozumieniem i poszedłem dalej.

Unikalna przyroda rezerwatu oszołomiła mnie. Dlaczego nie bywałem tu wcześniej? Jak zaczarowany szedłem przed siebie bez określonego celu i oglądałem się na boki. Doskonałości otaczającej mnie przyrody nie dało się opisać przy pomocy jakichkolwiek słów. Dlatego miałem w głowie pustkę zachwytu.

Niedługo znów pojawił się przede mną Nadzorca. Surowy wyraz jego twarzy nieco złagodniał. Gestem zaproponował mi, bym za nim podążał. Wspięliśmy się na szczyt zielonego wzgórza i otworzył się przed nami zadziwiająco piękny widok doliny. Mieściła się tam jakaś osada. Domki niby z klocków tonęły w zieleni i kwiatach, dosłownie jak na ilustracji z zaczarowanej bajki. Można by było patrzeć na ten obrazek z przyjemnością, gdyby nie to, że wyglądał jakoś nierealnie. Zrodziło się we mnie podejrzenie, że coś takiego występuje tylko we śnie. Spojrzałem pytająco na Nadzorcę, a on tylko uśmiechnął się pod wąsem, jakby chciał mi powiedzieć: "To dopiero początek". Schodziliśmy do doliny, kiedy uświadomiłem sobie, że nie pamiętam jak znalazłem się w rezerwacie. Chciałem usłyszeć od starca jakieś wyjaśnienia. Chyba nietaktownie skomentowałem, że tylko nieliczni szczęściarze mogą pozwolić sobie na mieszkanie pośród takiego piękna. On na to odparł z rozdrażnieniem: "Kto ci zabrania być jednym z nich?".

Ja natomiast poczęstowałem go oklepanymi frazesami o tym, że nie każdy rodzi się w luksusie i nikt nie jest w stanie rozporządzać swym losem. Nadzorca nie zwrócił uwagi na moje słowa. Powiedział: „W tym rzecz, że każdy człowiek ma możliwość wybrać sobie dowolny los. Jedyna wolność, jaką posiadamy, to wolność wyboru. Każdy może wybrać wszystko, co zechce". Taka opinia nie pasowała do moich poglądów na życie. Zacząłem zaprzeczać. Nadzorca jednak nawet nie zechciał mnie wysłuchać. „Głupcze! Masz prawo wyboru. Tylko nie korzystasz z niego. Po prostu nie rozumiesz, co znaczy wybór."

Jakieś bzdury. Jak to „mogę wybierać wszystko, co zechcę"? Czyżby w tym świecie wszystko było dozwolone? I nagle uświadomiłem sobie, że to tylko sen. Zmieszany nie wiedziałem, jak się zachować w tak dziwnej sytuacji. O ile pamiętam, nie omieszkałem napomknąć staruszkowi, że we śnie, podobnie jak i najawie, ma on prawo opowiadać wszelkie bzdury i właśnie na tym polega chyba jego wolność. Ale on raczej nie przejął się tą uwagą. Zaśmiał się tylko w odpowiedzi. Uświadamiając sobie niezręczność sytuacji - po co wdałem się w dyskusję z postacią z własnego snu - zacząłem zastanawiać się, czy nie byłoby warto już się przebudzić. Starzec jakby odgadnął moje myśli. „Dość. Mamy mało czasu – powiedział - „Nie spodziewałem się, że przyślą mi takiego kretyna jak ty. Ale muszę spełnić moją misję". Zacząłem wypytywać go, o jaką misję mu chodzi i kim są owi „oni". Zignorował jednak moje pytania i zadał swą - jak wówczas myślałem - idiotyczną zagadkę: „Każdy człowiek może zyskać wolność i wybierać wszystko co zechce. Oto zagadka dla ciebie: jak uzyskać tę wolność? Jeśli odgadniesz, twoje jabłka „spadną ku niebu". Jakie znowu jabłka?! - zacząłem tracić cierpliwość i powiedziałem, że nie zamierzam niczego odgadywać, bo tylko w bajkach i snach możliwe są wszelkie cuda. W rzeczywistości jabłka zawsze spadają na ziemię. On na to odpowiedział: „Dość. Chodźmy. Muszę ci coś pokazać".

Przebudziwszy się, z żalem uświadomiłem sobie, że nie pamiętam dalszego ciągu snu. Jednak miałem jasne wrażenie, że Nadzorca zasiał we mnie jakąś informację, której nie byłem w stanie wyrazić słowami. W pamięć wryło się tylko jedno niezrozumiałe słowo: TRANSERFING. Jedyna myśl krążąca w mojej głowie polegała na tym, że nie ma potrzeby samodzielnie urządzać swojego świata. Wszystko już dawno zostało stworzone bez mojego udziału i dla mojego pożytku. Nie należy także walczyć ze światem o miejsce pod słońcem, jest to bowiem najmniej skuteczny sposób. Okazuje się, że nikt nie zabrania mi po prostu wybierać dla siebie tego świata, w którym chciałbym żyć.

Początkowo taka idea wydała mi się absurdalna i pewnie zapomniałbym o tym śnie, ale wkrótce - ku swemu wielkiemu zdziwieniu-odkryłem, że w pamięci zaczęły pojawiać się całkiem jasne wspomnienia o tym, co Nadzorca rozumiał pod pojęciem wyboru i tego jak go dokonywać. Rozwikłanie zagadki Nadzorcy przyszło samo przez się. Jak wiedza znikąd. Codziennie odkrywało się przede mną coś nowego i za każdym razem odczuwałem ogromne zdziwienie graniczące ze strachem. Nie jestem w stanie racjonalnie wyjaśnić, skąd wzięła się ta wiedza. Tylko jedno mogę stwierdzić na pewno. Coś podobnego nie mogło zrodzić się w mojej głowie.

Od momentu, gdy odkryłem Transerfing, a raczej od kiedy pozwolono mi to zrobić, moje życie wypełniło się nowym radosnym sensem. Każdy, kto choć raz zajmował sięnjakąś twórczością, wie jaką radość i satysfakcję daje dzieło stworzone własnymi rękami. To jednak nic w porównaniu z procesem tworzenia własnego losu. Chociaż termin „tworzenie losu" w powszechnym sensie nie bardzo tu pasuje. Transerfing to sposób wyboru losu w sensie dosłownym - tak jak wybiera się towar w supermarkecie. Chcę właśnie opowiedzieć, co to wszystko znaczy. Dowiecie się, jak jabłka mogą „spadać ku niebu", czym jest „szelest porannych gwiazd" i wiele innych niezwykłych rzeczy.

Zagadka Nadzorcy

Istnieją różne sposoby interpretowania losu. Jeden z nich mówi o tym, że los to przeznaczenie, coś z góry przesądzonego. Co byś nie robił, od przeznaczenia nie uciekniesz. Z jednej strony taka koncepcja losu przygnębia tym, że człowiek nie ma alternatywy. Wychodzi na to, że jeśli komuś przypadł los nie najlepszej jakości, to nie ma on żadnej nadziei na lepszy. Ale z drugiej strony zawsze znajdą się ludzie, którym taki stan rzeczy odpowiada. Przecież to pewnie i wygodnie, gdy przyszłość jest mniej więcej przewidywalna i nie przeraża niewiadomymi.

A jednak fatalna nieuchronność losu wywołuje w takim rozumieniu uczucie niezadowolenia i wewnętrznego sprzeciwu. Człowiek pozbawiony szczęścia utyskuje na swój los: dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Jeden ma wszystko w nadmiarze, a inny wciąż klepie biedę. Jednemu wszystko przychodzi z łatwością, a inny bez rezultatów kręci się niczym wół w kieracie. Jednego natura obdarza urodą, umysłem i siłą, a inny, nie wiadomo za jakie grzechy, przez całe życie nosi etykietę człowieka gorszej kategorii. Skąd bierze się taka niesprawiedliwość? Dlaczego życie, nie mające w swej różnorodności granic, nakłada jakieś ograniczenia na określone grupy ludzi? Czym zawinili ci, którym się mniej szczęści?

Człowiek „gorszej kategorii" czuje się urażony, jeśli nie wściekły, i próbuje znaleźć, choćby dla samego siebie, jakieś wytłumaczenie swej gorszej pozycji. I wówczas pojawiają się najróżniejsze doktryny typu kary za grzechy w poprzednich życiach. Można by pomyśleć, że Bóg nie ma lepszego zajęcia niż wychowywać niesumienne dzieci, i przy tym, mimo swej wszechmocy, ma z tym procesem wychowawczym kłopoty. Zamiast tego, by odpłacać grzesznikowi za życia, Bóg z jakiegoś powodu odkłada karę na potem, chociaż karać człowieka za to, czego ten nie pamięta nie ma żadnego sensu.

Jest jeszcze inna wersja wyjaśniająca nierówności, która daje nadzieję, że obecnie cierpiący niedostatek otrzymają szczodrą rekompensatę, lecz znowu: albo w niebiosach, albo w kolejnym życiu. Jak by nie było, wyjaśnienia tego typu nie są w pełni zadowalające. Nieważne, czy istnieją poprzednie i przyszłe życia, czy nie. Człowiek bowiem pamięta i uświadamia sobie tylko jedno, teraźniejsze życie i pod tym względem jest ono jedyne.

Jeśli wierzyć w przeznaczenie, to najlepszym lekiem na smutek będzie pogodzenie się z losem. I znów znajdują się kolejne wytłumaczenia w stylu: „Jeśli chcesz być szczęśliwy, to po prostu taki bądź". Bądź optymistą i zadowalaj się tym, co masz. Człowiekowi daje się do zrozumienia, że jest nieszczęśliwy, bo jest wiecznie niezadowolony i zbyt wiele pragnie. A zadowolonym należy być z definicji. Trzeba cieszyć się życiem. Człowiek w zasadzie zgadza się z tym, a jednocześnie jakoś głupio mu, gdy każe mu się z radością wychodzić naprzeciw szarej rzeczywistości. Czyżby nie miał prawa pragnąć czegoś więcej? Dlaczego ma zmuszać się do radości? Przecież to tak, jakby zmuszać się do miłości.

Dookoła wiecznie krzątają się jacyś „oświeceni" osobnicy, którzy nawołują do powszechnej miłości i wybaczenia. Człowiek może naciągnąć na siebie tę iluzję jak kołdrę na głowę, by nie zderzać się bezpośrednio z surową rzeczywistością i w rzeczy samej odczuwać ulgę. Ale w głębi duszy nie może zrozumieć, dlaczego ma zmuszać się do wybaczania tym, których nienawidzi i miłować tych, którzy są mu obojętni. Jaką ma z tego korzyść? Jakieś takie nienaturalne to szczęście... Wymuszone. Jakby radość, zamiast nadejść sama przez się, miała być wyciskana z nas niczym pasta z tubki. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy nie wierzą w to, że życie jest na tyle nudne i prymitywne, by sprowadzało się do jednego z góry określonego losu. Nie chcą zadowalać się tym, co mają i wolą cieszyć się osiągnięciami, a nie tym, co otrzymali. Dla takich ludzi istnieje inna koncepcja losu: „Człowiek jest kowalem swego szczęścia". A, jak wiadomo, o szczęście trzeba walczyć. Tylko jak? „Znawcy" orzekną, że nic łatwo nie przychodzi. Zdawałoby się, że bezspornym jest fakt: jeśli nie chcesz przyjąć takiego szczęścia, jakie było Ci dane, musisz rozpychać się łokciami i walczyć o swoje.

Pouczające historie opowiadają o tym, jak to bohaterowie mężnie walczyli i z poświęceniem trudzili się nocą i dniem, pokonując nieopisane przeszkody. I dopiero po przejściu przez wszelkie trudy i męki bohaterowie zdobywali swe miejsce pod słońcem. Ale i tu nie wszystko się zgadza. Walczą i trudzą się miliony, a prawdziwy sukces osiągają tylko jednostki. Można poświęcić całe życie na rozpaczliwą walkę o miejsce pod słońcem, lecz i tak niczego nie osiągnąć. Czymże jest życie-takie brutalne i nieprzejednane? Cóż za przykra konieczność - walka o swoje z całym światem. A jeśli świat nam nie ulega, to znaczy, że trzeba walczyć ze sobą. Jeśli jesteś taki biedny, chory, brzydki i nieszczęśliwy to sam jesteś sobie winien. Sam jesteś niedoskonały i dlatego musisz się zmienić.

Człowiek staje przed faktem, że od początku jest tylko nagromadzeniem wad, nad którymi musi usilnie pracować. Zniechęcający obraz, nieprawdaż? Okazuje się, że jeśli człowiekowi nie poszczęściło się od razu i nie urodził się bogaty i szczęśliwy, to pozostaje mu w pokorze dźwigać swój krzyż lub całe życie poświęcić na walkę. Jakoś nie bardzo cieszy takie życie. Czyżby w tym tunelu beznadziei nie było żadnego światełka? A jednak wyjście istnieje. W odróżnieniu od wymienionych powyżej, jest ono tyleż łatwe, co przyjemne, ponieważ znajduje się w całkiem innej płaszczyźnie. Koncepcja losu w Transerfingu bazuje na zasadniczo odmiennym modelu świata. Nie spiesz się z rozczarowanym machaniem rękami i wykrzykiwaniem, że próbuje Ci się wcisnąć jakąś kolejną chimerę. Zapewne zgodzisz się, że każda ze znanych koncepcji losu opiera się na określonym poglądzie, który z kolei bazuje na pewnych niemożliwych do udowodnienia twierdzeniach, przyjętych w charakterze punktów wyjściowych.

Na przykład materializm opiera się na twierdzeniu, że materia jest podstawą, a świadomość jest wtórna. Idealizm twierdzi coś wprost przeciwnego. Ani jedno, ani drugie twierdzenie nie jest możliwe do udowodnienia, niemniej buduje się modele świata, z których każdy jest bardzo przekonujący i znajduje oddanych obrońców. Każdy nurt w filozofii, nauce czy religii wyjaśnia ten świat po swojemu i ma po swojemu rację i na swój sposób się myli. Nigdy nie będziemy w stanie dokładnie opisać prawdy absolutnej, ponieważ pojęcia, którymi się posługujemy, same w sobie są relatywne. W znanej przypowieści o trzech ślepcach mowa jest o tym, jak jeden z nich namacał trąbę słonia, drugi nogę, a trzeci ucho. Następnie każdy wygłosił opinię o tym, czym jest słoń. Dlatego też dowodzenie, że jeden opis jest wyłącznie słuszny, a pozostałe nie, jest absolutnie pozbawione sensu. Najważniejsze, by opis ten działał.

Pewnie jest Ci znana idea głosząca, że rzeczywistość jest iluzją, którą sami tworzymy. Jednak nikt nigdy nie wyjaśnił skąd i w jaki sposób ta iluzja się bierze. Jednym słowem, czy wszyscy oglądamy „film"? Oczywiście jest to wątpliwe, ale w pewnym sensie zawiera ziarno prawdy. Istnieje także pogląd głoszący, że jest wręcz odwrotnie i świat materialny jest tylko mechanizmem działającym według twardych praw i nasza świadomość niczego tu nie może determinować. I w tym również jest szczypta niepodważalnej prawdy. Lecz umysł ludzki jest tak zbudowany, że dąży do tego, by mieć pod nogami twardy, pozbawiony niejednoznaczności grunt. Dlatego tak się chce rozgromić w pył jedną teorię i wynieść na piedestał inną, czym zresztą uczeni zajmują się od wieków. Po każdym starciu w obronie prawdy, na polu bitwy pozostaje niepokonany tylko jeden fakt: każda teoria przedstawia jedynie pojedynczy przejaw wielopłaszczyznowej rzeczywistości. Każda teoria jest w jakiejś mierze skuteczna i dlatego ma rację bytu. Każda koncepcja losu również jest skuteczna. Jeśli na własny użytek przyjąłeś, że życie to coś zdeterminowanego, czego nie jesteś w stanie zmienić, to właśnie tak będzie. Przyjmując taki punkt widzenia, dobrowolnie oddajesz swój los w cudze ręce (nieważne czyje), i stajesz się stateczkiem unoszonym przez falę. Jeśli jednak uważasz, że sam kreujesz swój los, to świadomie bierzesz na siebie odpowiedzialność za wszystko w Twoim życiu. Walczysz z falami, usiłując sterować swym stateczkiem. Zwróć uwagę, co się dzieje: Twój wybór zawsze się urzeczywistnia. Co wybierasz - to otrzymujesz.

Niezależnie od tego, jaki pogląd obierzesz, prawda zawsze będzie po Twojej stronie. Inni będą z Tobą polemizować, ponieważ oni również mają rację. Jeśli jakikolwiek fenomen przejawu rzeczywistości obrać jako punkt wyjścia, to można by wyprowadzić z niego całą dziedzinę wiedzy. Wiedza ta byłaby wewnętrznie spójna i z powodzeniem odzwierciedlałaby jeden z przejawów rzeczywistości. W celu zapoczątkowania nowej nauki wystarczy wziąć jeden lub kilka nie do końca zrozumiałych faktów, które jednak mają miejsce.

Na przykład fizyka kwantowa bazuje na kilku prawdach nie do udowodnieniapostulatach. Nie dają się one udowodnić, ponieważ same służą jako punkt wyjścia dla dziedziny wiedzy. Obiekt mikroświata w fizyce kwantowej zachowuje się w pewnych warunkach jak cząstka, a w innych jak fala. Uczeni nie są w stanie jednoznacznie zinterpretować takiego dualizmu, ponieważ przyjęli go po prostu za pewnik, czyli postulat. Postulaty fizyki kwantowej godzą różnorodne formy przejawów rzeczywistości. Gdyby wspomniani już ślepcy się dogadali, to słoń w jednym wypadku zachowywałby się jak słup, a w innym jak wąż.

Jeśli podczas opisywania obiektu mikroświata obierzemy za podstawę jego właściwości jako cząstki, to uzyskamy model atomu, który opracował słynny fizyk Niels Bohr. W danym modelu elektrony krążą wokół jądra, podobnie jak planety w układzie słonecznym. Jeśli jednak jako główną właściwość obrać falę, wówczas atom będzie podobny do rozmytej plamy. Zarówno jeden, jak i drugi model działa i odzwierciedla poszczególne przejawy rzeczywistości. Znów okazuje się, że otrzymujemy to, co wybieramy. Właściwie każdy przejaw może służyć jako postulat, punkt wyjściowy dla dziedziny wiedzy, która niewątpliwie będzie działać i mieć rację bytu. W pogoni za prawdą ludzie zawsze starali się poznać naturę świata przez badanie poszczególnych jego aspektów. Masywy wiedzy wyrastały jako próby opisania i wyjaśnienia określonych zjawisk przyrodniczych. W ten sposób powstały poszczególne dziedziny wiedzy, które często wzajemnie sobie zaprzeczają.

Natura świata jest jedna, lecz wciąż ukazuje swe kolejne oblicza. Ludzie nie nadążają należycie zbadać jednej jego twarzy, a już pojawia się następna, która nie daje się pogodzić z poprzednią. Uczeni czynią starania, by połączyć różne przejawy rzeczywistości w celu zlikwidowania kwestii spornych, ale przychodzi im to z trudem. Istnieje tylko jeden niewątpliwy i bezdyskusyjny fakt, który jednoczy i godzi wszystkie dziedziny nauki. Jest to różnorodność i wielopłaszczyznowość przejawów rzeczywistości.

Wielowariantowość naszego świata stanowi jego pierwotną i podstawową właściwość. Zwolennicy różnych dziedzin nauki, zajęci próbami wyjaśnienia poszczególnych przejawów, z jakiegoś względu pomijają właśnie ten fakt. Pozornie niczego więcej nie da się z tego wycisnąć. Wielowariantowość służy za punkt wyjścia, jak zero na układzie współrzędnych. Każdy punkt wyjściowy dowolnej dziedziny wiedzy jest w stosunku do niego wtórny. Jednak na sam punkt wyjścia nie zwraca się uwagi, dosłownie jakby nie zawierał w sobie żadnej informacji. Niemniej taka informacja istnieje i jest nad wyraz zadziwiająca.

W celu rozwiązania Zagadki Nadzorcy przyjmiemy jako punkt wyjścia właśnie istnienie wielowariantowości. Innymi słowy, w charakterze postulatu przyjmiemy fakt, iż rzeczywistość manifestuje swą różnorodność w nieskończonej ilości form. Niezależnie od ogólnego charakteru naszego postulatu przekonamy się, że otwiera on przed nami fascynującą i nieoczekiwaną wiedzę.

Zaczniemy od tego, że formy manifestacji rzeczywistości muszą mieć źródło, z którego bierze się cała ta różnorodność. Gdzie zostały "zapisane" wszystkie prawa rządzące naszym światem? Przejawia się on w postaci ruchu materii w czasie i przestrzeni. Ruch ten podlega określonym prawom. Jak wiesz, punkty wykresu funkcji rozmieszczone są zgodnie z określonym wzorem matematycznym.

Można powiedzieć, że prawem rządzącym ruchem punktu na wykresie jest wzór funkcji. Lecz wzory, podobnie jak prawa, są tworami abstrakcyjnymi wymyślonymi w celu uproszczenia procesu rozumowania. Wątpliwym jest, by Natura je gdzieś przechowywała. W jaki jeszcze sposób można zapisać położenie punktów z wykresu? Oczywiście w postaci nieskończonego masywu współrzędnych wszystkich punktów. Pojemność pamięci ludzkiej jest ograniczona i nie daje sobie rady z ogromną ilością danych. Jednak dla Natury nieskończoność nie stanowi problemu. Nie musi sprowadzać położenia i ruchu punktów na wykresie do postaci wzoru. Jeśli rozbijemy wykres funkcji na nieskończenie małe punkty, to każdy punkt można potraktować jak przyczynę, a następujący po nim-jak skutek. W rezultacie każdy ruch punktu materialnego w czasie i przestrzeni można przedstawić w postaci nieskończenie długiego, nieprzerwanego łańcucha nieskończenie małych przyczyn i skutków.

W ramach dyscypliny naukowej przedstawiamy ruch materii w postaci prawa, a tymczasem w przyrodzie ruch ten występuje w naturalnej formie, czyli jako nieskończona wielość przyczyn i skutków. Upraszczając: współrzędne wszystkich możliwych punktów poruszającej się materii przechowywane są w pewnym polu informacji, które będziemy nazywać przestrzenią wariantów. Zawiera ona informację o wszystkim co było, jest lub co będzie.

Przestrzeń wariantów jest w pełni materialną strukturą informacyjną. Jest to nieskończone pole informacji zawierające wszelkie możliwe warianty wszystkich mogących mieć miejsce zdarzeń. Można powiedzieć, że w przestrzeni wariantów jest wszystko. Nie będziemy zgadywać, w jaki sposób ta informacja jest przechowywana. W przypadku naszych rozważań nie ma to znaczenia. Ważne jest jedynie to, że przestrzeń wariantów służy jako szablon, układ odniesienia dla każdego ruchu materii w czasie i przestrzeni.

W każdym punkcie przestrzeni istnieje osobny wariant tego lub innego zdarzenia. Dla łatwiejszego zrozumienia tej kwestii przyjmiemy, że wariant składa się ze scenariusza i dekoracji. Dekoracje to wygląd zewnętrzny lub forma przejawu rzeczywistości, a scenariusz-droga, po której porusza się materia. Dla wygody można rozbić przestrzeń wariantów na sektory. Każdy z nich ma własny scenariusz i dekoracje. Im większa jest odległość pomiędzy sektorami, tym większe są różnice pomiędzy scenariuszami i dekoracjami. Los człowieka również występuje w wielu wariantach.

Teoretycznie nie istnieją żadne ograniczenia dla scenariuszy i dekoracji ludzkiego istnienia, ponieważ przestrzeń wariantów jest nieskończona. Każde mało znaczące zdarzenie może spowodować zwrot w losie. Życie człowieka, podobnie jak i każdy inny ruch materii, stanowi łańcuch przyczyn i skutków. Skutek w przestrzeni wariantów zawsze jest umieszczony blisko swej przyczyny. Jedno powoduje drugie i dlatego sektory losu układają się w linie życia. Scenariusze i dekoracje sektorów na jednej takiej linii są mniej więcej jednorodne. Życie człowieka spokojnie płynie w jednym kierunku do momentu, kiedy wydarzy się coś, co zmieni dekorację. Wówczas los skręca i przechodzi na inną linię życia.

Wyobraź sobie, że obejrzałeś spektakl. Następnego dnia znowu udałeś się do teatru na tę samą sztukę, ale wystawianą już w innych dekoracjach. Są to położone niedaleko od siebie linie życia. W kolejnym sezonie teatralnym znów obejrzałeś spektakl z tymi samymi aktorami, ale już według znacznie zmienionego scenariusza. Ta linia życia jest położona nieco dalej. I w końcu, obejrzawszy tę samą inscenizację w innym teatrze, zobaczyłeś całkiem inną interpretację sztuki. Ta linia życia znajduje się już całkiem daleko od pierwszej.

Rzeczywistość przejawia się w całej różnorodności właśnie dlatego, że liczba wariantów jest nieskończona. Każdy punkt wyjścia przechodzi w łańcuch związków przyczynowoskutkowych. Obrawszy punkt wyjścia, otrzymujesz jakiś przejaw rzeczywistości. Można powiedzieć, że rzeczywistość rozwija się wzdłuż linii życia w zależności od wybranego punktu wyjścia. Każdy otrzymuje to, co wybiera. Masz prawo wyboru właśnie dlatego, że nieskończona ilość wariantów już istnieje. Możesz wybrać sobie los, jaki Ci się podoba. Kierowanie losem sprowadza się do jednej prostej rzeczy - dokonania wyboru. Transerfing zaś odpowiada na pytanie, jak to zrobić.

Istnieje zatem struktura informacyjna zawierająca nieskończoną wielość potencjalnych możliwości, czyli wariantów, ze swymi dekoracjami i scenariuszami. Ruch materialnego urzeczywistnienia odbywa się zgodnie z założeniami tej struktury. Proces ruchu materii poprzez przestrzeń wariantów można zilustrować przy pomocy następującego eksperymentu myślowego.

Wyobraź sobie rurkę z wodą. Wzdłuż rurki powoli przemieszcza się pierścień chłodzący w ten sposób, że woda szybko zamarza tylko wewnątrz pierścienia. A zatem bryła lodu przemieszcza się w rurce z wodą. Cząsteczki wody pozostają mniej więcej na swoich miejscach w stosunkowo swobodnym stanie. W chwili przejścia pierścienia cząsteczki w jego wnętrzu zastygają w zamrożonej bryle o pewnej strukturze, a potem woda w tym miejscu znów się topi i cząsteczki się wyzwalają. Sama bryła nie porusza się. Innymi słowy: w danym przypadku lód nie pływa w wodzie. Przemieszcza się nie sama bryła lodu w rurce z wodą, lecz struktura, czyli stan zamrożenia.

Analogicznie, woda w rurce to przestrzeń wariantów, a bryła lodu to materialne urzeczywistnienie wariantów. Cząsteczki to ludzie, a ich położenie w strukturze bryły urzeczywistnia się jako wariant losu. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czemu odpowiada pierścień chłodzący. Innymi słowy: jak i dlaczego struktura informacyjna przekształca się w materię? W mikroświecie materia może występować pod postacią skupiska energii. Wiadomo, że w próżni zachodzi nieprzerwany proces powstawania i niszczenia mikrocząstek. Niby materia istnieje, a jednocześnie właściwie nie posiada substancji materialnej. Jasne jest tylko jedno: to, czego można dotknąć, oparte jest na niewyczuwalnej podstawie energetycznej.

Mam nadzieję, że nie znudziłem Cię tą fizyką. Póki co, jesteśmy dopiero w punkcie wyjścia Transerfingu. Lecz to, czego dowiesz się z tej książki, może Cię w pewnym stopniu zaszokować. Aby umysł nie tracił "gruntu pod nogami", muszę wyłożyć chociaż fundamentalne zagadnienia teoretyczne leżące u podstaw Transerfingu. Dlatego proszę Cię o jeszcze kilka chwil cierpliwości.

Za jeszcze jedno porównanie może nam posłużyć fala morska. Ilustruje ona urzeczywistnienie wariantów w przestrzeni. Przypuśćmy, że na skutek trzęsienia ziemi powstała fala na morzu. Przemieszcza się ona po powierzchni morza w postaci grzbietu, choć sama woda zostaje na miejscu. Porusza się nie masa wody, lecz urzeczywistnienie potencjału energetycznego. Jedynie w pobliżu brzegu woda wydostaje się na ląd. Tak samo zachowują się pozostałe fale. W tym przykładzie morze to przestrzeń wariantów, a fala to materialne urzeczywistnienie.

Czyżby z jednej strony urzeczywistnienie materialne poruszało się w czasie i przestrzeni, a z drugiej - warianty pozostawały na miejscu i istniały wiecznie? Wszystko więc było, jest i będzie? Właściwie - dlaczegóż by nie? W rzeczywistości czas jest tak samo statyczny jak i przestrzeń. Upływ czasu jest odczuwalny tylko wówczas, gdy taśma filmowa się kręci i kadry następują po sobie. Rozwiń taśmę i spójrz na wszystkie kadry. Gdzie podział się czas? Wszystkie kadry istnieją jednocześnie. Czas jest statyczny do momentu, w którym zaczniemy przeglądać kadry jeden po drugim. W życiu dzieje się tak samo i dlatego w naszej świadomości głęboko zakorzeniła się idea przemijania.

W rzeczywistości wszystko, co jest zapisane w polu informacji, zawsze tam było i na zawsze tam pozostanie. Linie życia są podobne do taśm filmowych. To, co minęło, wcale nie znika, lecz pozostaje. To, co dopiero będzie, istnieje już teraz. Bieżący odcinek życia to materialne urzeczywistnienie przestrzeni wariantów na danym odcinku linii życia. Wielu mogłoby wyrazić swe oburzenie, pytając: "Jak to możliwe, by nieskończona wielość wariantów mojego losu istniała stacjonarnie? Komu i po co jest to potrzebne? Bogu? Prawom Natury? Dlaczego?". W takim razie spróbuj wyobrazić sobie punkt w układzie współrzędnych. Już w szkole podstawowej zaproponowano nam taki model: punkt na płaszczyźnie może mieć dowolne współrzędne X i Y. Zwróć uwagę: "dowolne", przy czym od minus nieskończoności do plus nieskończoności. Dlaczego nikomu nie przychodzi do głowy, by zadać pytanie: "Dlaczego punkt może mieć dowolne współrzędne?". A teraz wyobraź sobie punkt, który poruszając się po wykresie funkcji, nie może się nadziwić: "Jak to możliwe, by droga, którą przebyłem, zawsze istniała i pozostawała na
zawsze? I jak to możliwe, by droga, którą mam przed sobą, była już narysowana?". Ty jednak spoglądasz na drogę punktu z góry i dlatego nie widzisz w tym nic nadzwyczajnego.

Przestrzeń wariantów służy nam jako szablon, określa sposób, w jaki powinno przejawiać się materialne urzeczywistnienie. Wyobraź sobie ciemny las i człowieka z latarką. Człowiek idzie przez gąszcz i oświetla niewielki obszar wokół siebie. Urzeczywistnienie występuje jako plama światła. Cały ciemny las to przestrzeń wariantów, a oświetlony obszar to urzeczywistnienie wariantu na danym obszarze. A co jest "oświetleniem"? Co materializuje wariant szablonu?

By odpowiedzieć na to pytanie, musimy obrać jeszcze jeden punkt wyjścia. W naszych czasach nie podlega już dyskusji fakt, że myśl jest czymś materialnym. Rzeczywistość jawi nam się w dwóch postaciach: z jednej strony byt określa świadomość, a z drugiej istnieją niepodważalne dowody, że jest odwrotnie. Myśl jest nie tylko motywem działania człowieka, ale wywiera również bezpośredni wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Na przykład nasze najgorsze obawy z reguły się ziszczają. Oczywiście można dyskutować, czy ma tu miejsce materializacja myśli, czy po prostu przeczucie nadciągających nieprzyjemności. Rzeczywiście wiele jest niejasności i niejednoznaczności w zjawiskach paranormalnych. Nie znaczy to jednak, że można ignorować dany przejaw rzeczywistości. Istnieje wiele faktów potwierdzających bezpośredni wpływ myśli na otaczającą nas rzeczywistość.

Tak czy inaczej, świadomość człowieka kształtuje jego los. W niniejszej książce mowa właśnie o tym, w jaki sposób to się dzieje. Jako punkt wyjściowy przyjmiemy następujące twierdzenie: emisja energii myśli materializuje potencjalny wariant. Mamy pełne prawo tak postąpić, ponieważ rzeczywistość przejawia się w formie, w której jest określana przez świadomość. Potwierdzeniem tego są nie tylko fakty z życia codziennego, ale i doświadczenia fizyki kwantowej. Sam mechanizm wzajemnego oddziaływania emisji myśli i przestrzeni wariantów nie ma dla nas zasadniczego znaczenia. Po dziś dzień pozostaje niewyjaśnione, czy przepływ informacji odbywa się na energetycznym czy jakimkolwiek innym poziomie. Dla wygody przyjmiemy, że emisja energii myśli "oświetla" określony sektor przestrzeni wariantów i w rezultacie wariant uzyskuje materialne ucieleśnienie. Emisja, podobnie jak sektor, posiada określone parametry. Emisja myśli odnajduje swój sektor, wariant rzeczywistości, i w ten sposób okazuje się, że świadomość określa rzeczywistość.

Nie należy tylko zapominać, że jest to zaledwie jeden z wielu przejawów rzeczywistości. Nie da się po prostu siedzieć i samą tylko obserwacją kształtować swą rzeczywistość, chociaż są ludzie, którzy mogą w sensie dosłownym materializować przedmioty z powietrza. Lecz są to jednostki i nie obnoszą się oni ze swymi umiejętnościami. A jednak myśli wywierają tak samo silny wpływ na los człowieka, jak jego konkretne czyny. Ludzie przyzwyczaili się do tego, że ich czyny pociągają za sobą widoczne i łatwe do wyjaśnienia konsekwencje. Wpływ myśli przebiega niezauważalnie i dlatego jest trudny do wyjaśnienia i nieprzewidywalny. Może się wydawać, że wskazanie widocznego związku przyczynowego myśli z mającymi miejsce zdarzeniami jest dość trudne. Zdziwisz się jednak. Myśli człowieka kształtują rzeczywistość w całkiem bezpośredni sposób. Człowiek otrzymuje to, co wybiera.

Ktoś może polemizować: "Wychodzi na to, że morza, góry, planety i galaktykiwszystko to jest produktem emisji moich myśli?". Człowiek niekiedy jest skłonny uważać siebie za centrum Wszechświata. W rzeczywistości jednak zajmuje on w tej nieskończonej przestrzeni jedynie maleńką niszę. Nasz świat rodzi wiele żywych organizmów i każdy z nich wnosi swój wkład w kształtowanie rzeczywistości. Myśli każdej istoty posiadają własne parametry emisji. Jeśli nie możesz pogodzić się z tym, że roślina również emituje myśli, nazwij to jakoś inaczej, ale istota sprawy pozostanie niezmieniona. Nie można, nawet z całą pewnością, stwierdzić, że przedmioty nieożywione nie mają czegoś podobnego do emisji żywych organizmów. Nie mówiąc już o przenikającym wszystko co istnieje Jedynym Duchu, którego nazywamy Bogiem. Każda istota posiada świadomość i kształtuje warstwę swego świata. Można powiedzieć, że wszystko na tym świecie zawiera cząstkę Boga i w ten sposób włada On całym światem. Każdy człowiek podąża swoją drogą życia. I jednocześnie wszyscy ludzie żyją w jednym wspólnym świecie. Świat materialny jest dla wszystkich ten sam, lecz konkretne urzeczywistnienie jest dla każdego człowieka inne. Przypuśćmy, że jesteś turystą spacerującym po przepięknej miejscowości. Zwiedzasz urokliwe zakątki, zachwycasz się pięknem architektury, widzisz klomby z kwiatami, fontanny, alejki w parku, uśmiechnięte twarze zadowolonych mieszkańców. Idąc, widzisz, że obok kosza na odpadki zatrzymał się bezdomny. Nie znajduje się on w innym wymiarze. Tak samo jak Ty, żyje na tym świecie. A jednak widzi coś zgoła innego niż Ty. Widzi pustą butelkę w koszu na odpadki, brudny mur, konkurenta, który nie zdołał podejść do pustej butelki przed nim. Ty znajdujesz się na jednej linii życia, a on na drugiej. Wasze linie życia przecinają się w punkcie przestrzeni wariantów, i dlatego ten świat, jako materialne urzeczywistnienie, jest ten sam dla Was obu.

Wszystkie przejawy natury materialnej mają podstawę energetyczną. Pole energii jest pierwotne, a wszystkie przejawy fizyczne są wtórne. Uczeni usiłują połączyć różne przejawy energii w ramach jednej teorii i niedługo pojawią się jakieś rezultaty. Jednak potem trzeba będzie znowu coś łączyć i godzić, ponieważ liczba postaci przejawów rzeczywistości jest nieskończona. Nie wdając się w szczegóły, rozpatrzymy energię jako pewną abstrakcyjną siłę, która, mimo że jest niewidoczna, obiektywnie istnieje. Na użytek naszych rozważań w zupełności wystarczy, jeśli przyjmiemy, że energia myśli człowieka jest całkiem materialna. Energia myśli nie kręci się zamknięta w ludzkiej głowie, tylko rozchodzi się w przestrzeni i wchodzi w interakcje z otaczającym polem energetycznym. Fakt ten obecnie już niewielu kwestionuje.

Dla naszej wygody, jako parametr emisji myśli możemy, na wzór fali radiowej, przyjąć jej częstotliwość. Kiedy o czymś myślisz, częstotliwość energii Twych myśli nastrojona jest na określony obszar w przestrzeni wariantów. Kiedy energia dostaje się do sektora przestrzeni wariantów, powstaje materialne urzeczywistnienie danego wariantu. Energia posiada złożoną strukturę i przeszywa wszystko na świecie. Przechodząc przez ciało człowieka, energia jest modulowana przez myśli, i na wyjściu przybiera już określone parametry im odpowiadające. Według tej samej zasady działa nadajnik radiowy. Parametry energii pobierają charakterystyki myśli. W taki sposób na wyjściu mamy emisję myśli, która przekształca sektor przestrzeni wariantów w materialne urzeczywistnienie. Kiedy myślisz o czymś negatywnym lub pozytywnym, emitujesz do przestrzeni wariantów energię myśli. Modulowana energia nakłada się na określony sektor i wnosi przez to określone zmiany w nasze życie.

Warunki życia kształtują nie tylko określone czyny, lecz i charakter myśli człowieka. Jeśli masz wrogie nastawienie do świata, to on będzie Ci odpowiadał tym samym. Jeśli wciąż wyrażasz niezadowolenie, to będziesz miał ku temu coraz więcej powodów. Jeśli w Twoim stosunku do rzeczywistości przeważa pesymizm, to świat będzie się odwracać do Ciebie, pokazując swą najgorszą stronę. I odwrotnie. Stosunek pozytywny będzie w naturalny sposób zmieniać Twe życie na lepsze. Człowiek otrzymuje to, co wybiera. Taka jest rzeczywistość, niezależnie od tego, czy nam się to podoba czy nie. Dopóki Twe myśli są pod względem ukierunkowania mniej więcej jednorodne, znajdujesz się na jednej i tej samej linii życia. Kiedy tylko stosunek do rzeczywistości zmienia się w jedną lub druga stronę, parametry emisji myśli przybierają nowe charakterystyki i materialne urzeczywistnienie warstwy Twojego świata przechodzi na inną linię. Tam zdarzenia rozwijają się według innego scenariusza, odpowiednio do parametrów Twojej emisji. Jeśli z jakichś powodów scenariusz Ci nie odpowiada, będziesz walczył i starał się zmienić sytuację. Każdy, kto spotyka na swej drodze przeszkody, reaguje negatywnie, wyrażając niezadowolenie lub popadając w zniechęcenie. Wówczas emisja myśli przestraja się na linię, na której przeszkód jest jeszcze więcej. I w sumie okazuje się, że człowiek zaczyna zmierzać dokądś po równi pochyłej.

Dany proces zdaje się nie do opanowania, ale faktycznie to Ty swoimi myślami kierujesz swe urzeczywistnienie na pełne problemów okolice przestrzeni wariantów. Uważasz, że swymi działaniami pokonujesz przeszkody. A okazuje się, że otrzymujesz to, co sam wybrałeś. Wybierasz walkę z przeszkodami i otrzymujesz ich nadmiar. Pochłaniają Cię myśli o problemach i zawsze będą one obecne w Twoim życiu. Ukierunkowujesz działania na zmianę sytuacji na bieżącej linii życia, ale nie jesteś w stanie zmienić scenariusza w przestrzeni wariantów. Masz możliwość jedynie wybrać inny. Usiłując zmienić trudne fragmenty w scenariuszu, myślisz właśnie o tym, co Ci się nie podoba. Tym samym Twój wybór skutecznie się urzeczywistnia i otrzymujesz to, czego nie chcesz.

Na danej linii życia nie da się niczego zmienić. Dokładnie tak, jak znajdując się w galerii obrazów, nie możesz usunąć lub zmienić ekspozycji, która Ci nie odpowiada. Nie jesteś tu gospodarzem. Ale nikt Ci nie zabroni odwrócić się i przejść do sąsied niej sali, by obejrzeć to, co Ci się bardziej podoba. Oczywiście przejście na linię życia, gdzie każdy ma to, czego potrzebuje, nie przebiega po prostu na życzenie. Nie wszystkie myśli podlegają realizacji i nie wszystkie pragnienia się spełniają. I rzecz nie w treści myśli, lecz w ich jakości. Po prostu marzenie lub pragnienie to jeszcze nie wybór. Marzenia się nie ziszczają. Koniecznie musisz spełniać określone warunki, o których dowiesz się z lektury niniejszej książki.

W przestrzeni wariantów zawiera się nieskończona ilość linii losu dla każdego człowieka. Nie mamy powodów, by obrażać się na swój los, ponieważ dano nam prawo wyboru. Nasz problem tkwi w tym, że nie umiemy go dokonywać. Świat występuje w całej swej różnorodności, jakby był stworzony w celu zaspokajania wszelkich potrzeb. Każdy może znaleźć tu wszystko, czego dusza zapragnie. Nawet w różnych dziedzinach wiedzy zwraca się do nas tą stroną, którą chcemy widzieć. Na przykład idealizm twierdzi, że świat to iluzja, a świat się z tym zgadza. Materializm twierdzi coś wręcz przeciwnego, i świat znów nie ma nic przeciwko temu. Ludzie kłócą się, narzucając sobie nawzajem swój stosunek do świata, a świat pokazuje, że wszyscy oni mają rację. Czyż to nie wspaniałe?! Przestrzeń wariantów to tak zwane iluzje, a materialne urzeczywistnienie to właśnie to, co nazywamy światem materialnym. Zawsze otrzymujemy to, co wybieramy.

Ten, komu nieobce są zasady islamu wie, co znaczy twierdzenie, że „los człowieka jest zapisany w Księdze". Chodzi o to, że los jest wstępnie ukształtowany i od niego nie da się uciec. Tego rodzaju twierdzenia spotyka się w różnych religiach. Rzeczywiście los człowieka jest wstępnie ukształtowany. Błąd w rozumowaniu religii polega jednak na tym, że nie uświadamiamy sobie, iż jest nieskończenie wiele wariantów tego losu, nie zaś tylko jeden. Od losu nie uciekniesz. To w jakiejś mierze prawda, bo nie da się zmienić scenariusza wariantu. Walka z otaczającym światem, by zmienić swój los, to bardzo trudne i niewdzięczne zadanie. Nie warto próbować zmieniać scenariusza. Można jednak po prostu wybrać sobie odpowiedni wariant.

Oczywiście wszystko to jest nader niezwykłe i wywołuje uzasadnione wątpliwości. Ale nie liczyłem nawet, że będziesz gotów zgodzić się z modelem wariantów. Przecież nawet ja nie wierzyłem w to, dopóki nie przekonałem się, że Transerfing działa, i to niezawodnie. Nie ma sensu przedkładać jakiegoś modelu wszechświata w celu dotarcia do jakiejś prawdy absolutnej. Liczy się nie sam model, a praktyczny rezultat, który pozwala on osiągnąć.

Różne modele matematyczne mogą w różny sposób przedstawiać jedno i to samo zjawisko fizyczne. Czyż nie byłoby to zabawne, gdyby specjaliści z dziedziny geometrii analitycznej zjednoczyli się nagle przeciwko reprezentantom analizy matematycznej i zaczęli udowadniać, że geometria stanowi jedyną prawdziwą dyscyplinę matematyki? Matematycy byli w stanie dogadać się ze sobą, a filozofowie i działacze religijni - nie. Gdzie znajduje się owa przestrzeń wariantów? Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Z punktu widzenia naszego trójwymiarowego postrzegania można o niej powiedzieć, że jest wszędzie i nigdzie. Wyobraź sobie nieskończoną płaszczyznę bez początku i końca, którą zamieszkują dwuwymiarowe ludziki. Nie podejrzewają nawet, że istnieje trzeci wymiar. Wydaje się im, że płaszczyzna to jedyny świat i nie są w stanie pojąć, jak może być coś jeszcze poza jego granicami. Niemniej wiemy, że wystarczy dodać do tego modelu trzeci wymiar i stanie się możliwe utworzenie nieskończonej ilości takich płaszczyzn. Zatem niech nie niepokoi Cię fakt, że nie jesteśmy w stanie unaocznić sobie, w jaki sposób obok naszego świata może istnieć jeszcze nieskończenie wiele równoległych światów.

Trudno uwierzyć w realność istnienia równoległych światów. Lecz czy z drugiej strony łatwo przychodzi Ci uwierzenie w teorię względności, zgodnie z którą wraz ze zwiększeniem prędkości ciała, jego masa wzrasta, zmniejsza się objętość, a czas zwalnia? Póki co nie da się tego samemu sprawdzić doświadczalnie. Nie ważne, czy to rozumiemy, tylko jaki możemy odnieść z tego praktyczny pożytek.

W nieograniczonej przestrzeni spierać się o przewagę jednego modelu nad innym jest niedorzeczne i małostkowe. Wyobraź sobie nieskończoność w zwiększaniu odległości. Tam, w dali, nie ma końca. Nieskończoność w zmniejszaniu odległości wbrew pozorom również nie ma granic. Mamy możliwość obserwowania jedynie ograniczonej części widzialnego Wszech świata. Zarówno teleskop, jak i mikroskop mają swoje ograniczenia. Nieskończoność mikroświata niczym nie różni się od nieskończoności makroświata. Istnieje hipoteza głosząca, że widoczny Wszechświat powstał w rezultacie „wielkiego wybuchu". Od tamtej pory rzekomo wciąż się on rozszerza. Ciała poruszają się w Kosmosie z ogromną prędkością. Ale z drugiej strony, uwzględniając tak ogromne
odległości, wydaje nam się, że rozszerzanie się wszechświata postępuje niezwykle długo i wolno.

Wiadomo również, że w próżni w każdej chwili rodzą się znikąd i natychmiast znikają cząstki elementarne. Uwzględniając relatywność czasu i przestrzeni, możemy z powodzeniem postrzegać każdą taką cząstkę jako osobny, podobny do naszego, Wszechświat. A przecież nie znamy budowy cząstek elementarnych. Fizykom jawią się raz jako fale, a innym razem jako cząstki.

Im bardziej zagłębiamy się w mikrokosmos, tym bardziej względne odległości stają się ogromne, a czas dla obserwatora wewnętrznego zwalnia. Dla obserwatora zewnętrznego nasz Wszechświat istnieje krótką chwilę, jak cząstka w próżni, która znikła zaraz po powstaniu. A dla nas, jako obserwatorów wewnętrznych, Wszechświat żyje miliardy lat. Kiedy bierzesz łyk kawy, zastanów się: ile wszechświatów połykasz? Nieskończenie wiele, bo nieskończoność nie dzieli się na części. Do wewnątrz mikrokosmosu "leci się" tak samo długo i daleko jak do bezbrzeżnych przestrzeni zewnętrznego kosmosu. Czas, podobnie jak przestrzeń, jest nieskończony -biegnąc zarówno naprzód, jak i wstecz. Odcinki czasu mogą być bezgranicznie małe i nieskończenie wielkie. Każdy punkt na odcinku czasu można rozpatrywać jako punkt wyjścia, po obu stronach którego rozpościera się nieskończoność czasu. Przemieszczenie punktu wyjścia na odcinku czasu niczego nie zmienia ani za nim, ani przed nim.

Cała ta nieskończoność zawierających się w sobie światów istnieje jednocześnie. Centrum Wszechświata znajduje się jednocześnie w każdym punkcie, ponieważ każdy punkt ze wszystkich stron otacza nieskończoność. Z tego samego powodu wszystkie zdarzenia mają miejsce równocześnie. Trudno to sobie wyobrazić. Ale przecież nieskończoności też nie da się objąć jednym spojrzeniem. Niezależnie od tego, jak długo nie przemieszczałbyś się w myślach po Wszechświecie, to przed Tobą wciąż rozpościerałaby się cała ta nieskończoność. Istnieją bardziej poplątane teorie, według których nasz widzialny Wszechświat przekształca się w ostateczną sferę w czterowymiarowej przestrzeni. Nic nam to nie zmienia, bo teoretycznie wymiarów może
być nieskończenie wiele. Nie mając możliwości wyobrażenia sobie tego wszystkiego, jesteśmy zmuszeni zadowolić się swym wąskim horyzontem i udawać, że coś rozumiemy. We współczesnej nauce dużo jest rzeczy niezrozumiałych i niewyjaśnionych, jednak nie przeszkadza to nam korzystać z jej owoców. Stosując zasady Transerfingu, osiągniesz oszałamiające efekty. Umówmy się jednak zawczasu, że nie będziemy się zamęczać pytaniami dlaczego i w jaki sposób to działa. Z takim samym powodzeniem dziecko może pytać fizyka: „Dlaczego ciała przyciągają się nawzajem?". Uczony odpowie: "Ponieważ działa prawo grawitacji". Na to usłyszy kolejne pytanie: "A dlaczego działa prawo grawitacji? No i dlaczego ciała przyciągają się wzajemnie?". Nie istnieje odpowiedź na to pytanie. Porzućmy zatem niewdzięczne zajęcie wyjaśniania czegokolwiek. Będziemy po prostu korzystać z rezultatów działania modelu wariantów. Nie musimy wszystkiego wiedzieć i rozumieć.

Z modelu wariantów wynika, że człowiek sam tworzy swój los. Niemniej koncepcja losu w Transerfingu różni się od znanych powszechnie. Na czym polega różnica? Otóż możesz wybrać swoje szczęście, zamiast o nie walczyć. Nie przyjmuj od razu pochopnie modelu wariantów, ani też go nie odrzucaj. Po prostu zadaj sobie pytanie: czy wiele osiągnąłem walcząc ze światem o szczęście? Każdy sam zdecyduje, czy kontynuować działania w tym samym duchu co dotychczas, czy może spróbować innej metody. Przecież na walkę można poświęcić całe życie, a i tak niczego nie osiągnąć. Czy nie byłoby prościej, gdyby świat sam poszedł nam na rękę? Przecież jedynym jego zajęciem jest urzeczywistnianie naszego wyboru. Wybrane zamówienie zawsze jest realizowane bezwarunkowo. Ale wybór to nie życzenie. To coś innego, o czym dopiero się dowiesz. Życzenia spełniają się tylko w bajkach. Nie bez powodu zakorzeniło się przekonanie, że wypełnić życzenie jest bardzo trudno albo w ogóle jest to niemożliwe. Uczyniliśmy dopiero pierwszy krok do rozwikłania Zagadki Nadzorcy. Niedługo dowiesz się dlaczego życzenia się nie spełniają, a marzenia nie ziszczają.

Podsumowanie

Rzeczywistość ma nieskończenie wiele postaci. Wielowariantowość świata stanowi jego pierwotną i podstawową właściwość. Każdy model przedstawia tylko pojedynczy aspekt przejawu rzeczywistości. Twój wybór zawsze jest urzeczywistniany. Co wybierasz, to otrzymujesz. Przestrzeń wariantów to pole informacji o tym co było, jest i co będzie.
Pole informacji zawiera potencjalne warianty każdego zdarzenia. Wariant składa się ze scenariusza i dekoracji. Przestrzeń można podzielić na sektory, a w każdym z nich znajduje się osobny wariant. Im większa odległość pomiędzy sektorami, tym bardziej różnią się warianty. Sektory o mniej więcej jednorodnych parametrach układają się w linie życia.
Materialne urzeczywistnienie porusza się w przestrzeni jak zwarty koagulat. Emisja energii myśli materializuje potencjalnie możliwy wariant.
Każdy organizm wnosi swój wkład w kształtowanie materialnego urzeczywistnienia. Kiedy parametry emisji zmieniają się, dochodzi do przejścia na inną linię. Nie jesteś w stanie zmienić scenariusza, ale możesz wybrać inny. Nie należy walczyć o szczęście. Można po prostu wybrać sobie wariant bliższy sercu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna -> Transfering Rzeczywistosci / Tom 1 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin