Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna www.machsom.fora.pl
Rozwoj duchowy / Nowa Era
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

1. Przeddziejowe karty z kroniki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna -> H.Blawacka "Doktryna Tajemna"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adm




Dołączył: 12 Mar 2012
Posty: 1034
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:00, 19 Lip 2013    Temat postu: 1. Przeddziejowe karty z kroniki

Przeddziejowe karty z kroniki

Spoczywa przede mną archaiczny manuskrypt zbiór palmowych liści, idealnie zabezpieczony jakimś specjalnym procesem przed wodą, ogniem i powietrzem. Na pierwszej karcie widnieje niepokalanie biały dysk na tle głębokiej czerni. Na następnej tenże dysk, ale z punktem w środku.

Pierwszy, o czym wiedzą studiujący, przedstawia kosmos w wieczności, przed ponownym przebudzeniem się drzemiącej energii, emanacji Słowa w minionych systemach. Punkt na niepokalanym dotychczas dysku przestrzeni i wieczności w pralai oznacza brzask różnicowania, dyferencjacji. To jest punkt w Światowym Jaju; jego zarodek, który stanie się wszechświatem, wszystkim, bezgranicznym okresowym kosmosem. Ten zarodek jest ukryty i czynny okresowo oraz cyklicznie.
Samo koło jest boską jednią, z której wszystko pochodzi i dokąd wszystko powraca. Jego obwód mocno ograniczony symbol, z uwagi na ograniczoność ludzkiego umysłu wskazuje na abstrakcyjną, niepoznawalną obecność. Jego płaszczyzna jest natomiast duszą powszechną. Dwoje jest jednym. Biała powierzchnia dysku i otaczające ją czarne tło wyraźnie wskazują, że płaszczyzna jest jedyną wiedzą, osiągalną dla człowieka, jakkolwiek jest jeszcze mglista i niejasna.

Na tej to płaszczyźnie rozpoczynają się manwataryczne manifestacje; wewnątrz tej duszy gdy drzemie podczas pralai, spoczywa w niej myśl boska jest utajony plan wszelkiej, przyszłej kosmogonii i teogonii.

Myśl boska, podobnie jak Umysł Powszechny, nie powinna być uważana za coś, nawet mgliście przypominającego proces intelektualny występujący u człowieka. Według von Hartmana nieświadome doszło do rozległego twórczego, a raczej ewolucyjnego planu drogą jasnowidzącej mądrości, wyższej ponad wszelką świadomość, co z kolei w języku wedanty oznaczałoby mądrość absolutną. Tylko ci, którzy zdają sobie sprawę, jak dalece intuicja przewyższa powolne procesy rozumnej myśli, mogą wytworzyć sobie koncepcję tej mądrości absolutnej, przekraczającej pojęcia czasu i przestrzeni. Umysł taki, jakim go znamy, jest sprowadzany do stanów świadomości o rozmaitym trwaniu, natężeniu, złożoności itp., a więc wszystkich stanów polegających na wrażeniu, które z kolei jest mają. Wrażenie z konieczności zakłada ograniczenia. Osobowy Bóg ortodoksyjnego teizmu postrzega myśli i doznaje wzruszeń, lituje się lub odczuwa srogi gniew. Zakładanie tego rodzaju stanów umysłowych nieuniknienie pociąga za sobą postulat zewnętrzności wywołujących je bodźców, nie mówiąc już o niemożliwości przypisania niezmienności istocie, której emocje falują w zależności od wydarzeń zachodzących w światach przez nią rządzonych. Tak więc koncepcje osobowego Boga jako istoty niezmiennej i nieskończonej nie są psychologiczne ani filozoficzne.

Jest jedyne życie wieczne, niewidzialne, ale wszechobecne; bez początku i końca, ale okresowe w swoich regularnych przejawianiach, pomiędzy którymi panuje mroczna tajemnica niebytu; jedyna, ale absolutna świadomość; niezniszczalna i jedyna, samoistna świadomość; zaiste chaos dla zmysłów, kosmos dla rozumu. Jego absolutna cecha, jaką jest wieczysty i nieustający ruch, w ezoteryzmie nazywa się Wielkim Tchnieniem. Później z tego słowa powstał inny termin, a mianowicie tchnienie Boże, które jest nieustannym ruchem wszechświata w znaczeniu bezgranicznej, zawsze obecnej przestrzeni. To, co jest nieruchome, nie może być boskie. W istocie rzeczy wewnątrz duszy powszechnej nie ma nic absolutnie nieruchomego.

Leukippos, nauczyciel Demokryta, blisko pięć wieków przed Chrystusem utrzymywał, że przestrzeń na wieki wieków została napełniona atomami, pobudzanymi przez nieprzerwany ruch, stwarzający z biegiem czasu ruch obrotowy (powstający w momencie grupowania się atomów) przez obopólne zderzenia, wytwarzające ruch wtórny. Epikur i Lukrecjusz nauczali tak samo, dodając jedynie do ruchu pobocznego ideę powinowactwa pouczenie czysto okultystyczne.

Od początków ludzkiego dziedzictwa, od pierwszego wystąpienia budowniczych globu, na którym żyje bóstwo nieobjawione, było ono uznawane l rozważane tylko pod filozoficzną postacią ruchu powszechnego, dreszczu twórczego tchnienia w przyrodzie. Okultyzm tak reasumuje pojęcie Jedynego Istnienia: Bóstwo jest tajemniczym, żywym lub poruszającym się Ogniem, wiecznymi zaś świadectwami tej niewidzialnej Obecności są: Światło, Ciepło i Wilgoć ta trójca zawiera w sobie i wywołuje wszelkie zjawiska w przyrodzie.

Nominaliści, przyjmując wraz z Berkeleyem, iż niemożliwą rzeczą jest wytworzenie sobie abstrakcyjnej idei ruchu odrębnego od poruszającego się ciała, mogą zapytać: Czymże jest owo ciało, twórca tego ruchu? Czy jest ono substancją? Jeżeli tak, to jesteście wyznawcami Boga osobowego. Pełnej odpowiedzi na tak sformułowane pytanie udzielimy później. Teraz zaś utrzymujemy swoje prawa konceptualistów, zarówno wbrew materialistycznym poglądom realizmu Roscellinusa, jak i nominalizmowi. Czy nauka - pyta Clodd, jeden z najzdolniejszych rzeczników konceptualizmu - odkryła coś, co osłabia lub przeciwstawia się starożytnym słowom, w których podana została istota wszelkiej religii, przeszłej, obecnej i przyszłej: postępować sprawiedliwie, kochać miłosiernie, chadzać w pokorze przed Bogiem twoim? Jedno tylko uczyńmy zastrzeżenie: pod słowem Bóg rozumiemy nie prostacki antropomorfizm, wciąż jeszcze będący kręgosłupem obiegowej teologii, ale symboliczne pojęcie tego, co jest życiem i ruchem wszechświata, a czego poznanie w trybie fizykalnym jest poznaniem czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego w istnieniu następstwa zjawisk; w dziedzinie moralnej zaś jest poznaniem tego, co było, jest i będzie treścią ludzkiej świadomości.

Ruch wewnątrzkoamiczny jest wieczny i nieprzerwany, natomiast ruch kosmiczny (widzialny, a więc będący przedmiotem postrzegania) jest skończony i okresowy. Jako wieczna abstrakcja jest zawsze obecny; jako manifestacja jest skończony, zarówno w kierunku postępowym, jak i wstecznym oba są alfą i omegą następujących po sobie odbudowań. Kosmos, Noumenon, nie ma nic wspólnego z przyczynowymi związkami świata zjawisk. Jedynie w stosunku do duszy wewnątrzkosmicznej kosmosu idealnego w niezmiennej myśli boskiej, możemy powiedzieć, że: Nie miał on nigdy początku i końca mieć nie będzie. Biorąc zaś pod uwagę jego ciało, czyli kosmiczną organizację, nie można powiedzieć, że było ono pierwsze lub też będzie ostatnie. Przy każdej bowiem manwatarze jego organizacja może być uważana za pierwszą i ostatnią w swoim rozwoju, gdyż ewoluuje każdorazowo na coraz to wyższym poziomie.

Nie tak dawno powiedziano, że: Doktryna ezoteryczna, podobnie jak bramanizm i buddyzm, a nawet i Kabała, naucza, iż jedyna nieskończona i nieznana Istność trwa od wszechwieczności i w regularnym i harmonijnym następstwie bywa bądź bierna, bądź czynna. W poezji Manu owe stany są określane jako Dni i Noce Brahmy, który czuwa lub śpi.

Swabhawikowie, filozofowie najstarszej szkoły buddyzrnu, rozważają jedynie stan czynny Brahmy, uważając za głupie spory na temat tej siły w stanie biernym. Stąd są zwani ateistami, zarówno przez teologów chrześcijańskich, jak i współczesnych naukowców, jedni i drudzy bowiem nie są w stanie zrozumieć głębokiej logiki ich filozofii. Ci pierwsi nie zgadzają się na żadnego innego Boga poza personifikacjami wtórnych sił, które wypracowały widzialny wszechświat i stały się według nich antropomorficznym Bogiem chrześcijan, męskim Jehową, ciskającym gromy i błyskawice. Racjonalistyczna zaś nauka wita swabhawików jako pozytywistów starożytności. Z punktu widzenia jednostronnej filozofii swabhawików materialiści na swój sposób mają rację.

Buddyści utrzymują, że nie istnieje żaden Stwórca, lecz nieskończone mnóstwo twórczych potęg, zespołowo tworzących jedną, wieczną substancję, której istota nie jest poznana z tego też powodu nie może być przedmiotem spekulacji dla prawdziwego filozofa.

Sokrates stale odmawiał roztrząsania tajemnicy powszechnego bytu i nikt nie oskarżał go o ateizm, z wyjątkiem tych, którzy czyhali na jego życie.

Jeżeli chodzi o rozpoczęcie czynnego okresu, to Doktryna tajemna powiada, iż ekspansja owej istności z zewnątrz do wewnątrz i od wewnątrz na zewnątrz odbywa się w podporządkowaniu wiecznemu i niezmiennemu prawu, a zjawiskowy, widzialny wszechświat jest ostatecznym rezultatem długiego łańcucha sił kosmicznych, wprowadzanych w ten sposób w działanie. Podobnie, gdy przychodzi czas podsumowania stanu biernego, następuje kontrakcja boskiej istności i poprzednie dzieło stworzenia zostaje stopniowo i w narastającym tempie zniszczone. Widzialny wszechświat ulega dezintegracji, jego materiał rozprasza się, a samotna i jedyna ciemność raz jeszcze zalega nad głębinami.

Stosując metaforę z tajemnych ksiąg, która powinna lepiej zobrazować ten proces, powiemy, że wydech niewiadomej istności wytwarza świat, wdech natomiast powoduje jego zniknięcie. Ten proces przebiegał od wszechwieczności, a nasz obecny wszechświat jest tylko jednym z nieskończonej serii, która nie miała początku i nie będzie mieć końca.

Powróćmy do naszych rysunków-symboli i ich znaczenia. Pierwszy z nich przedstawia płaski dysk. Drugi ukazuje ten sam dysk, ale z punktem w środku jest to pierwsze zróżnicowanie w okresowych manifestacjach wszechwiecznej przyrody, bezpłciowa i nieskończona aditi w tym (Rigweda). Punkt w dysku to potencjalna przestrzeń wewnątrz abstrakcyjnej przestrzeni. W trzecim stadium punkt przekształca się w średnicę. To z kolei symbolizuje boską niepokalaną Matkę Przyrodę wewnątrz wszechobejmującej, absolutnej nieskończoności. Jej przecięcie pionową linią powoduje powstanie Krzyża Świata. Ludzkość dotarła już do swojej trzeciej prarasy; jest to znak źródła i początku ludzkiego życia. Kiedy znika obwód koła i pozostaje sam krzyż, wówczas wiadomo, że w pełni dokonał się upadek człowieka w materię i zaczyna się czwarta rasa. Krzyż wewnątrz koła symbolizuje czysty panteizm, natomiast nie wpisany staje się falliczny. Ma to samo, a także inne znaczenie: jako Tau wpisane w koło lub jako młot Thora (tzw. krzyż dżainistyczny), lub też jako swastyka wewnątrz koła. Odwrócona, lewostronna swastyka jest czarnomagicznym godłem, używanym do niegodziwych, egoistycznych i anty ewolucyjnych celów.

Trzeci symbol koło podzielone na dwie części poziomą linią oznacza pierwszą manifestację twórczej (jeszcze biernej, albowiem żeńskiej) przyrody. Pierwsze mgliste postrzeganie człowieka związane z rodzeniem się jest w swym charakterze kobiece, zna on bowiem lepiej swoją matkę niż ojca. Z tego też powodu żeńskie bóstwa były bardziej święte niż męskie. Przyroda zatem jest żeńska i, do pewnego stopnia, dotykalna i przedmiotowa, utajony jest natomiast pierwiastek, który zapładnia. Dodając do koła z poziomą średnicą prostopadłą linię, otrzymujemy najstarszy kształt głoski. To był glif trzeciej prarasy do dnia jej symbolicznego upadku, czyli do momentu naturalnego, ewolucyjnego podziału płci. Wtedy powstało koło z pionową linią; życie bezpłciowe uległo dyfikacji lub podzieliło się, dając nowy glif albo dwoisty symbol. Wraz z rasami naszej piątej prarasy stał się on w symbolice sacrum, a w hebrajskim n'cabvach ras świeżo ukształtowanych. Sakralny i sakrament, pochodzące od slowa sacer, stały się synonimami świętości, jakkolwiek są czysto falliczne! W Egipcie zaś przemienił się w godło życia, a jeszcze później w znak Wenus. Potem przychodzi swastyka {młot Thora lub obecny krzyż hermetyczny), całkowicie odłączona od swojego koła, stając się w ten sposób czysto falliczna.

Ezoterycznym symbolem Kali Jugi jest odwrócona gwiazda pięcioramienna, pentagram znak ludzkiego czarnoksięstwa. Jej położenie jest lewe, stosowane w czarnej magii obrzędowej, W kabale, jak twierdzą niektórzy matematycy i kabaliści amerykańscy, średnicy koła odpowiada wartość imienia Jehowy. Dodajmy do tego fakt, że Jehowa jest trzecim Sefirotą Binah żeńskiego rodzaju oto klucz do tajemnicy. Drogą pewnych kabalistycznych przekształceń imię to, androgeniczne w pierwszych rozdziałach Genesis, staje się całkowicie męskie, Kainowe i falliczne. Fakt wyboru bóstwa spośród pogańskich bogów i uczynienia z niego specjalnego narodowego Boga, by wzywać go jako Jedynego Boga żywego. Boga Bogów i obwieścić to jako monoteistyczny kult, nie zmienia go w Jedyną prazasadę, której Jedność nie dopuszcza zwielokrotnienia zmiany lub formy, zwłaszcza w przypadku priapicznego bóstwa, jakim okazał się Jehowa.

Mamy nadzieję, że podczas studiowania tego dzieła błędne, obiegowe pojęcia o panteizmie zostaną zweryfikowane. Niesłuszne jest uznawanie buddystów i okultystów spod znaku Adwaita-Wedanty za ateistów. Jeżeli nie wszyscy są filozofami, to logikami, a ich sprzeciwy i argumentacja opierają się na ścisłym rozumowaniu.

W istocie, jeśli parabrahman Hindusów może być uważany za przedstawiciela ukrytych i bezimiennych bóstw innych ludów, to owa absolutna zasada okaże się pierwowzorem, z którego wszystkie inne zostały skopiowane. Parabrahman nie jest Bogiem, ponieważ nie jest Bogiem-osobą. Jest tym, co najwyższe i nie najwyższe (parawara). Jest najwyższe jako przyczyna, ale nie najwyższe jako skutek. Parabrahman jest po prostu, jako rzeczywistość bezwtórna, wszechobejmującym kosmosem raczej bezkresną przestrzenią kosmiczną, rzecz jasna, w najwyższym duchowym znaczeniu. Brahma (neutrum) będąc niezmiennym, czystym, wolnym, niezniszczalnym korzeniem, Jedynym bytem prawdziwym, Paramarthika oraz absolutną Gzi i Czaitanja (inteligencją, świadomością) nie jest poznającym, To bowiem nie może mieć żadnego przedmiotu poznania. Czy płomień może być nazwany istotą ognia? Owa istota jest życiem i światłem wszechświata, ogień i płomień zaś jest zniszczeniem, śmiercią, złem. Ogień i płomień niszczą ciało arhsta, istota czyni go nieśmiertelnym.

Siankara powiada: Poznanie Ducha Absolutnego, na podobieństwo blasku słońca lub na podobieństwo gorąca w ogniu, jest niczym innym niż samym bytem absolutnym.

To jest duchem ognia, a nie samym ogniem, a więc właściwości ostatniego gorąco czy płomień nie są właściwościami ducha, lecz tego, czego ów duch jest nieświadomą przyczyną. Czyż to zdanie nie jest prawdziwym kluczem do późniejszej filozofii różokrzyżowców?

Krótko mówiąc, parabrahman jest zespołowym skupiskiem kosmosu w jego nieskończoności i wieczności, a do jego poszczególnych skupień nie mają zastosowania określenia To i Tamto. Na początku To było jaźnią, jedną jedyną, a wielki Siankara wyjaśnia, iż To dotyczy wszechświata (Dżagat), a słowa Na początku znaczą przed odtworzeniem wszechświata zjawisk.

Jeżeli więc panteiści wtórują upaniszadom, które podobnie jak Doktryna tajemna twierdzą, że To nie może stwarzać, nie odżegnują się od Stwórcy, czy raczej zespołowego skupiska stwórców, lecz odmawiają jedynie i nader logicznie przymiotu stwarzania, a w szczególności kształtowania czegoś skończonego, owej nieskończonej zasadzie. Według nich parabrahman jest bierny, jest bowiem przyczyną absolutną, nie uwarunkowanym Mukta. Temu ostatniemu zaś odmawiają ograniczonej wszechwiedzy i wszechmocy, gdyż są to właściwości w sensie ludzkiego postrzegania ponieważ prabrahman, będąc Wszystkim Najwyższym, zawsze niewidzialnym duchem i duszą przyrody, niezmienną i wieczną, nie może mieć atrybutów. Absolutność z natury rzeczy wyklucza wszelkie pojęcie czegoś skończonego i uwarunkowanego, co miałoby z nią jakiś związek. Jeśli więc wedantysta zakłada istnienie właściwości jako należącej po prostu do jej emanacji, zwąc ją tśwarą plus Maja i Awidja (agnostycyzm raczej i niewiedza niż ignorancja), trudno w koncepcji tej znaleźć jakikolwiek ateizm. Tym niemniej, uprzedzeni, czy raczej fanatyczni chrześcijańscy orientaliści, woleliby udowodnić tu czysty ateizm. A jednak cała starożytność wtóruje wedantyckiej rnyśli:

Omnis enim per se div natura necesse est Immortali aevo summa cum pace truatur

Jeżeli więc nie może być dwóch nieskończoności ani dwóch absolutów w bezgranicznym wszechświecie, owa samoistność z ledwością może być pojmowana jako osobiście tworząca. W poczuciu i postrzeżeniach bytów skończonych To jest niebytem. W tym znaczeniu jest ono bytnością, w owej wszystkości bowiem spoczywa jej utajona współwieczna i równa emanacja, czyli wrodzone promieniowanie, które w trybie okresowego stawania się Brahma (męsko-żeńską potęga) staje się, czyli rozprzestrzenia w widzialny wszechświat. Narajana poruszający się na abstrakcyjnych wodach przestrzeni przekształcił się w wody konkretnej, poruszanej substancji, która teraz staje się widocznym słowem Logosa.

Ortodoksyjni bramini zmuszeni są zatem uznać śmierć Brahmy-stworzyciela przy wydechu każdego wieku, liczącego sobie sto boskich lat. Ich filozofowie ową śmierć uznają za czasowe zniknięcie z widocznej płaszczyzny bytu, a więc za okresowy odpoczynek.

W powyższej materii okultyści są przeto tego samego zdania, co myśliciele Adwaita-Wedanty. Wykazują niemożliwość zaakceptowania na gruncie filozoficznym absolutnej idei Wszystkiego, stwarzającej czy nawet rozwijającej Złote Jajo, w które miałaby wstąpić, by przeistoczyć się w B ran niestworzy ciel a, przejawiającego się później w bogach i całym widzialnym wszechświecie. Jedyny absolut nie może przejść w nieskończoność, ta bowiem z góry zakłada bezkresną rozciągłość czegoś oraz jego trwanie. Jedyne wszystko, na podobieństwo przestrzeni, która jest tylko jego umysłowym i fizycznym zastępstwem w tym świecie lub w naszej płaszczyźnie, nie jest ani przedmiotem postrzegania, ani podmiotem postrzegającym. Jeśli można zakładać wieczne nieskończone wszystko, jedyną wszechobecną stającą się w drodze okresowych przejawiań wielorakim wszechświatem lub zwielokrotnioną osobowością zamiast przebywania w wieczności jedyne przestaje być jedno. Błędna jest teza Locke'a, zgodnie z którą czysta przestrzeń nie jest zdolna ani do trwania, ani do ruchu. Przestrzeń nie jest pustką bezkresną ani uwarunkowaną pełnią, lecz jednym i drugim. Będąc w płaszczyźnie absolutnej abstrakcji nigdy niepoznawalnym bóstwem, które jest pustką dla ograniczonych umysłów, a w płaszczyźnie świadomego postrzegania pełnią, absolutnym pojemnikiem wszystkiego, co zarówno świadome, jak i nieświadome absolutem wszystkiego.

Warto zwrócić uwagę, że już same tylko imiona dwóch głównych bóstw, Brahma i Wisznu, powinny nasunąć ezoteryczne skojarzenia. Brahman lub Brahm przez niektórych jest wyprowadzane ze słowa brich, co znaczy rosnąć, rozpościerać się, a Wisznu od słowa vis, czyli przenikać, wchodzić w naturę samej rzeczy. Brahma-Wisznu jest więc ową nieskończoną przestrzenią, której bogowie, riszi, manu oraz wszystko, co jest w tym wszechświecie, są potęgami, po prostu Vibhutajah.
Nie ma żadnej różnicy pomiędzy stwierdzeniem apostola: Albowiem w nim żyjemy i ruchamy się i jesteśmy... a hinduskiego riszi: Wszechświat żyje w, pochodzi z i powróci do Brahmy, albowiem Brahma nieuświadomiony jest tym wszechświatem in absconditio, Brahma świadomy zaś jest słowem (Logos), które w symbolice ortodoksyjnych dogmatów stało się męsko-żeńskie. Wystarczy porównać wykład Manu o Brahmie, dzielącym swoje ciało na męskie i kobiece, które jest wak, i w którym tworzy on wiradź z ezoteryzmem II, III i VI rozdziału Księgi Rodzaju. Bóg apostoła i wtajemniczonego hinduskiego riszi obaj są niewidzialną i widzialną przestrzenią.

W symbolizmie ezoterycznym przestrzeń jest zwana Siedmioskórą Wieczną Macierzą-Ojcem.

Co to jest, co było, jest i będzie, czy wszechświat istnieje czy nie, czy są bogowie, czy ich nie ma? pyta senzarski ezoteryczny katechizm. Odpowiedź zaś brzmi Przestrzeń.

To nie jedyny niewiadomy, zawsze obecny Bóg w przyrodzie, czyli przyroda in absconditio jest odrzucona, lecz Bóg ludzkiego dogmatu i jego uczłowieczone słowo. W swojej bezgranicznej zarozumiałości oraz wrodzonej próżności i pysze człowiek sam stworzył go świętokradczą ręką z materiału, jaki znalazł we własnym mózgu, i narzucił go ludzkości jako bezpośrednie objawienie z jedynej nie objawionej przestrzeni.

Czym jest niezmienna pierwsza przyczyna? Okultyzm powiada, iż jest to coś niewiadomego, rozpoznanego i utożsamionego z najpierwotniejszym wcieleniem Pierwszej Jedni; jest niewidzialne i nienamacalne (abstrakcyjna przestrzeń), a ponieważ jest niewidzialne i nienamacalne, przeto niepoznawalne. Owa niepozna-walność doprowadziła do błędu zakładającego, iż jest to zwykła pustka, zdolność jedynie odbiorcza. Ale nawet przestrzeń uważana za absolutną próżnię musi być uznana za samo istniejącą, nieskończoną i wieczną albo należy jej przypisać pierwszą przyczynę z zewnątrz, niejako z tyłu i poza nią leżącą. Gdyby jednak taka przyczyna została znaleziona i określona, to doprowadziłoby to tylko do przeniesienia na nią właściwości przysługujących innej przestrzeni. W ten sposób tylko trudność początku byłaby o krok do tyłu, bez żadnego nowego wyjaśnienia co do pierwszej przyczyny.

Dokładnie to samo zostało zrobione przez wyznawców antropomorficznego, pozakosmicznego Stwórcy, zamiast wewnątrzkosmicznego Boga. Większość zagadnień to stare kabalistyczne idee i teorie, przedstawione w całkiem nowej szacie. Zaiste nowe oblicza tego, co jest okultystyczne w przyrodzie.

Przestrzeń, rozpatrywana jako Jedyna Substancja, żywe źródło życia, niewiadoma bez przy czy nowa przyczyna, jest najstarszym dogmatem okultyzmu, tysiąclecia wcześniejszym niż Pater-Aether Greków. Zatem siła i materia, jako potencje przestrzeni, są nierozerwalne, nieznane zaś okazuje się objawieniem Nieznanego.

Okultysta przyjmuje objawienie jako przychodzące od istot boskich, a jednak skończonych, przejawianych istnień, nigdy zaś od nieprzejawionego jedynego Życia; od owych Istności, zwanych Praczłowiekiem, Dhyani-Buddhami, Dhyani-Czochanami, Riszi-Pradżapatimi, Elohimami, Synami Bożymi, Duchami Planetarnymi wszystkich ludów, którzy stali się dla ludzi bogami. Uznaje on również Adi-Siakti, bezpośrednią emanację mulaprakriti, korzeń wieczysty Tego oraz żeńską postać twórczej przyczyny Brahmy w jej formie duszy powszechnej akaszy Maję w sensie filozoficznym i ludzkiej Mai przyczynę. Ten pogląd nie przeszkadza mu jednak wierzyć w jej istnienie tak długo, jak długo jest ona akaszą, promieniowaniem mulaprakriti.

Określenie mulaprakriti oznacza nieprzejawioną materię pierwotną, w przeciwieństwie do przejawionego wszechświata materii, i przez alchemików Zachodu jest zwana Adamem Ziemi. W metafizyce religijnej materia jest dwoista, natomiast ezoterycznie siedmioraka, na wzór wszystkiego innego we wszechświecie.

Najstarszymi religiami świata, egzoterycznie rzecz ujmując jest bowiem jeden ezoteryczny rdzeń są: hinduska, mazdejska i egipska, a później chaldejska, ich pochodna, całkowicie utracona dla świata wyjąwszy jej zniekształcony sabeizm. Następną, pomijając na razie kilka religii, o których będziemy jeszcze mówili, jest żydowska ezoterycznie taka jak w kabale, wywodzącej się z babilońskiej magii; egzoterycznie jak w Księdze Rodzaju i Pięcioksięgu, w postaci alegorycznych legend. Pierwsze cztery rozdziały Genesis, czytane w świetle Zoharu, stanowią fragment wysoce filozoficznej światowej karty kosmogonii. Wzięte w symbolicznym maskowaniu są opowieściami dla małych dzieci, czyli paskudnym kolcem w boku wiedzy i logiki widoczny skutek karmy. Uznane za prolog do chrześcijaństwa, okazało się okrutną zemstą ze strony rabinów, którzy lepiej rozumieli znaczenie Pięcioksięgu. To był ich niemy protest przeciwko uszkodzeniu dokumentu, a teraz Żydzi z pewnością mają przewagę nad swoimi tradycyjnymi przeciwnikami. Przedstawione wyżej wierzenia egzoteryczne zostaną objaśnione w świetle uniwersalnej doktryny.

Okultystyczny katechizm zawiera podstawowe pytania i odpowiedzi:
Co to jest, co zawsze jest? Przestrzeń, wieczne anupadaka samoistniejące. Co to jest, co zawsze było? Zarodek w Korzeniu. Co to jest, co bezustannie przychodzi i odchodzi? Wielki Dech. Tedy są trzy wieczności? Nie, trzy są Jednią. To, co zawsze jest, jest Jednią. To, co zawsze było, jest Jednią. To, co bytuje i staje się, jest Jednią, a to jest przestrzeń.

Wytłumacz, o Lano ta Jednia jest nieprzebranym kręgiem (kotem) bez obwodu, bo nigdzie nie jest, a wszędzie jest; ta Jednia nie jest ograniczona równią kręgu, manifestując średnicę tylko podczas manwatarycznych okresów, jest nierozdzietnym punktem nigdzie się nie znajdującym, ale wszędzie postrzeganym podczas tych okresów; jest pionowa i pozioma, jest Ojcem i Matką, szczytem i podstawą Ojca. Dwa końce Matki w rzeczywistości nigdzie nie sięgają, bo jedno jest kręgiem oraz kręgami, które są w tym kręgu (kole). Światło jest w ciemności, a ciemność w świetle; Dech, który jest wieczny, stąpa z zewnątrz do wewnątrz i jest wszędzie od wewnątrz na zewnątrz, gdy jest nigdzie (maja).

Filozofia ezoteryczna dotycząca mai (złudy, niewiedzy) konstatuje, iż w tym samym oświetleniu należy oglądać każdą rzecz i kosmiczną planetę, i ciało, jako coś zorganizowanego, zatem skończonego. Słowo zatem dotyczy manwatarycznego okresu zarania, czyli wielkiej ponownej ewolucji po jednym periodycznym, zupełnym rozkładzie każdej złożoności, a w drugiej jej części do lokalnej manwatary, która może być słoneczna lub tylko planetarna.

Środkiem energii jest ośrodek, czyli kosmiczne ognisko. Kiedy stworzenie (układanie, formowanie) planety bywa dokonane przez tę silę którą okultyści nazywają życiem, a wiedza zwie ją energią wówczas zachodzą zmiany od wewnątrz na zewnątrz. Każdy atom zawiera w sobie twórczą energię boskiego oddechu. Zatem poza jedną pralają absolutną, lub gdy przedistniejący materiał składa się tylko z jednego elementu, ten późniejszy działa od wewnątrz na zewnątrz. Podobnie jak Księżyc rozszerza się i ściąga w pierwszym drganiu manwatary planeta czy planety zaczynają zmartwychwstawać do życia (od wewnątrz na zewnątrz). Gdy się rozszerza, Matka rozciąga się i rozsypuje; gdy się ściąga, Matka ponownie wciąga i zbiera, tworzy okresy ewolucji i rozkładu manwatarę i pralaję. Zarodek jest niewidzialny, lecz ognisty; Gorący dech to Ojciec, który pożera potomstwo, te różne heterogeniczne, wielotwarzowe elementy, powstałe z różnych pierwiastków, a pozostawia jednorodne. Zimny dech to Matka, która poczyna, kształtuje, wydaje i ponownie do swego łona przyjmuje, aby je przekształcić w zaraniu dnia Brahmy ponownej manwatary.

Należy podkreślić, że wiedza okultystyczna uznaje siedem kosmicznych elementów: cztery całkowicie fizyczne, piąty (eter) jest na wpół materialny jak się później okaże przy końcu naszego kręgu w powietrzu, panując nad innymi podczas całego piątego kręgu. Dwa pozostałe są jeszcze absolutnie poza zasięgiem ludzkiego postrzegania: będą się pojawiać jako prezentacje podczas szóstej i siódmej rasy obecnego kręgu i staną się znane w szóstym i siódmym kręgu.

Owe siedem elementów wraz z niezliczonymi pod-elementami są prostymi modyfikacjami oraz aspektem tego jednego jedynego elementu uwarunkowania. Ten ostatni nie jest eterem ani akaszą, ale ich źródłem. Piąty element, uznany teraz przez wiedzę, nie jest tym eterem z hipotezy Newtona, chociaż posługuje się on tą nazwą, kojarząc ją intuicyjnie z eterem Ojcem-Matką starożytności. Newton powiadał: Natura jest krążącym bezustannie działaczem, tworząc płynne ze stałego, rzeczy stale z lotnego i lotne ze stałego, subtelne z gęstego a gęste z subtelnego [...] być może wszystkie rzeczy mogą być tak zapoczątkowane z eteru.

Trzeba wiedzieć, że stance mówią tylko o kosmogo-nii naszego planetarnego systemu i o tym, co jest wokół widziane po słonecznej pralai. Tajemne nauki dotyczące ewolucji uniwersalnego kosmosu nie mogą być teraz dane, gdyż nie zostałyby zrozumiane nawet przez najtęższe umysły naszego stulecia, a f niewielu jest wtajemniczonych w tej materii. Nauczyciele otwarcie mówią, że najwyżsi nawet Dhyani-Czochany nie przeniknęli poza te granice, które oddzielają miliardy systemów słonecznych od centralnego Słońca. Zatem dane jest tylko to, co odnosi się do naszego świata po jednej z Nocy Brahmy.

Studiując i rozważając w należytym skupieniu poszczególne strofy podanych tu stanc należy znać i pamiętać kilka podstawowych pojęć, którym podlega cały myślowy system i które go przenikają. Nie jest ich dużo, ale ich pełne zrozumienie ułatwi ogarnięcie następnych.

Doktryna tajemna przyjmuje trzy podstawowe tezy:
1. Wszechobecne, wieczne, bezgraniczne i niezmienne pryncypium, o którym niemożliwe są wszystkie spekulacje, bo przewyższa siłę ludzkiej koncepcji i jedynie mogłoby być skarlone przez jakiś ludzki wyraz lub coś podobnego.

Jest jedna absolutna rzeczywistość, która wyprzedza wszystko objawione, uwarunkowane ta nieskończona, wieczna przyczyna, mrocznie uformowana w nieświadomej i niepoznawalnej, ów bezkorzenny korzeń wszystkiego, co było, jest lub kiedykolwiek będzie.

To jestestwo w Doktrynie tajemnej jest symbolizowane dwoma aspektami: z jednej strony absolutna, oderwana przestrzeń, reprezentująca gołą podmiotowość, tę jedną rzecz, której żaden umysł ludzki nie może oddzielić od jakiegokolwiek wyobrażenia; z drugiej zaś strony oderwany absolutny ruch, reprezentujący bezwarunkową świadomość, niepojętą dla nas. Ten aspekt jest także symbolizowany określeniem Wielki Dech dostatecznie jasno opisanym.

Pierwszy podstawowy pewnik Doktryny tajemnej jest metafizyczny: Jeden absolutny byt symbolizowany przez skończoną inteligencję, podobnie jak teologiczna trójca.

Parabrahman (jedyna rzeczywistość, absolut) jest polem absolutnej świadomości, czyli tą esencją, która nie ma żadnego związku z uwarunkowanym istnieniem i której świadomość istnienia jest symbolem uwarunkowanym. Ale gdy w myśli raz przestąpimy to absolutne zaprzeczenie, dwójność przechodzi w przeciwieństwo ducha (czyli świadomości) i materii podmiot i przedmiot.

Duch (świadomość) i materia są i winny być uważane nie za niezależne rzeczywistości, ale za dwa aspekty absolutu (parabrahman), który stanowi podstawę istnienia uwarunkowanego (osobowość), bez względu na to, czy jest ono podmiotem, czy przedmiotem.

Rozważajmy tę metafizyczną trójcę jak korzeń, z którego pochodzą wszelkie zjawiska. Wielki Dech przybiera charakter przedkosrnicznej idei (myśli), jest fons et origo (źródłem i pochodzeniem) siły wszelkiej świadomości osobistej i dostarcza kierowniczej inteligencji w obszernym zmyśle kosmicznej ewolucji.

Jak przedkosmiczna idea (wyobrażenie) jest korzeniem wszelkiej indywidualnej świadomości, podobnie przedkosmiczna substancja (istota rzeczy) jest daną warstwą materii w różnych stopniach ich rozróżnień.

Widać więc wyraźnie, że kontrast między tymi aspektami absolutu jest nieodzowny dla bytu, dla istnienia (egzystencji) objawionego wszechświata. W odłączeniu od kosmicznej substancji nie mogłaby się przejawić kosmiczna idea jako osobista świadomość. Może to zrobić jedynie przez wehikuł materii, kiedy świadomość wyrazi się jako ja jestem ja fizyczna podstawa jest potrzebna do skupienia promienia uniwersalnego umysłu. Tak samo nie mogłaby się przejawić kosmiczna substancja w odłączeniu od kosmicznej idei, ponieważ zostałaby abstrakcją, bez możliwości wyłonienia się ze świadomości.

Zatem wszechświat objawiony przez dwoistość ogarnięty jest niejako rzeczywistą esencją bytu jako ducha i materii, które są tylko aspektami tej jednej Jedności, w której są syntezowane (ułożone); tak we wszechświecie objawione jest To, które skupia (łączy) ducha z materią, podmiot z przedmiotem.

To Coś, jeszcze nie znane zachodniemu światu, okultyści nazywają fohatem. Stanowi ono pomost, przez który idee, istniejące w Boskiej Myśli, są odciśnięte w kosmicznej substancji jako prawa natury. Fohat jest dynamiczną energią kosmicznej idei, czyli z drugiej strony inteligentnym pośrednikiem, kierującym siłami wszystkich manifestacji (objawów). Architekt, Boska Myśl, jest przekazany i objawiony przez Dhyani-Czochanów, architektów widzialnego świata. Nasza uosobiona świadomość pochodzi z ducha, czyli kosmicznej idei. Podczas różnych swoich objawień fohat jest zawsze tym tajemniczym łącznikiem pomiędzy umysłem a materią, tą ożywiającą zasadą; w swoich różnych objawach każdy atom elektryzuje do życia.

Inaczej mówiąc:
Absolut parabrahman wedantystów, czyli jedyna rzeczywistość, Sat, który jest (jak mawiał Hegel), absolutny byt i niebyt;
Pierwsza manifestacja (objaw), bezosobowy, w filozofii: Logos, poprzednik objawionego. Pierwsza przyczyna, Nieświadomy europejskich panteistów, czyli Pierwszy Logos;
Duch-materia, życie duch wszechświata, puru-sza i prakriti, czyli Drugi Logos;
Kosmiczna idea, mahat lub inteligencja, wszechświatowy duch świata: kosmiczny noumenon (pierwiastek duchowy materii, podstawa inteligentnego działania w naturze, zwane także maha-buddhi), czyli Trzeci Logos.

Jedna Jedyna Rzeczywistość, jej podwójny aspekt w uwarunkowanym wszechświecie.

Dalej Doktryna tajemna twierdzi:
2. Wieczność wszechświata in toto jako płaszczyzna bezgraniczna periodycznie to teren zabaw niezliczonych światów, bezustannie się objawiających i znikających, zwanych Zjawiskowymi gwiazdami i Iskrami wieczności. Wieczność Pielgrzyma, nazwa dana naszej monadzie (oboje są Jedno), podczas kręgu swoich inkarnacji jest jedynym wiecznym pryncypium w nas, będąc nieróżniczkowaną częścią składowej całości ducha wszechświata, 2 którego wylania się i w końcu kręgu zostaje wchłonięta. Wieczność Pielgrzyma jest jak okamgnienie (Księga Dzyan). Zjawianie się i znikanie światów jest jak regularny przypływ i odpływ morza.

Drugie twierdzenie mówi o absolutnej wszechświa-towości prawa okresowości, przestrzeganego i notowanego we wszystkich działach natury. Przemiana jak dzień i noc, życie i śmierć, sen i jawa jest tak zwyczajnym faktem, tak całkowicie uniwersalnym i bezwy-jątkowym, że łatwo zrozumiemy, iż w niej widzimy jedność absolutnych, powszechnych praw świata.

Co więcej, Doktryna tajemna stwierdza:
3. Zasadniczą tożsamość wszystkich dusz z uniwersalną nadduszą. Ta ostatnia sama jest aspektem Nieznanego Korzenia, zobowiązującym każdą duszę iskrę poprzedniej do pielgrzymki przez reinkarnacyjny krąg, zgodnie z cyklem prawa karmy, przez cały czas oznaczony.

Innymi słowy, żadna czysto duchowa buddhi (boska dusza) nie może mieć niezależnego, świadomego bytu, dopóki iskra pochodząca z czystej esencji uniwersalnej szóstej zasady, czyli nadduszy nie przeszła przez wszystkie formy i kształty elementalne zjawiskowego. świata potocznej manwatary i nie zdobyła osobowości, najpierw przez naturalny popęd, a później drogą samo-powtarzania i samowoli (przez kontrolowaną karmę), wznosząc się przez wszystkie stopnie inteligencji, od najmniejszego do najwyższego manasu, od minerału i rośliny wzwyż aż do stanu najświętszego archanioła (Dhyan-Buddhi).

Doktryna ezoterycznej filozofii nie dopuszcza żadnych przywilejów i specjalnych darów dla człowieka, poza zdobytymi przez osobiste wysiłki i zasługi w trakcie serii długich metempsychoz (reinkarnacji). Oto dlaczego Hindusi mówią, że wszechświat jest Brahmanem i Brahmą, w Brahma bowiem przebywa w każdym atomie wszechświata. Jest sześć zasad (pryncypiów) w naturze, a wszystkie są wynikiem tymi silnie dyferencjowanymi aspektami siódmej, jedynej rzeczywistości we wszechświecie kosmosu, jak i mikrokosmosu (człowieka). Dlatego także wszystkie zmiany psychiczne, duchowe i fizyczne na planie przejawiania i form szóstej zasady (Brahmy, nosiciela brahmana) z punktu widzenia metafizycznej antyfrazy są złudne. Chociaż korzeń każdego indywidualnego i zbiorowego atomu jest ową siódmą zasadą jedynej rzeczywistości, to jednak w jej fenomenalnym tymczasowym zjawisku nie jest lepsza od znikających iluzji naszych umysłów.

W swojej absolutności to jedno pryncypium w dwóch aspektach (parabrahman i mulaprakriti) jest bezpłciowe, nieuwarunkowane. Jego okresowe, manwataryczne emanacje, czyli pierwotne promienie, także są jednym, androgenicznym i fenomenalnie skończonym. Podczas kolejnych promieniowań wszystkie są również andro-geniczne do czasu stania się męskimi i żeńskimi zasadami w swoich niższych aspektach. Po pralai, zarówno większej i mniejszej ta ostatnia zostawia światy w status quo. Przypomnijmy, że mniejsza pralaja nie jest fizycznym, a już najmniej psychicznym, organizmem podczas wielkiej kosmicznej lub słonecznej pralai, ale wyłącznie astralną lub akaszową fotografią. Planety, raz objęte Nocą, zostają nietknięte, ale martwe. Tak więc po pralai pierwsza do życia budzi się akasza plastyczna, Ojciec-Matka, Duch i Dusza Eteru, czyli powierzchnia koła, kręgu. Przestrzeń zwana jest Matką przed jej kosmiczną działalnością, a Ojcem-Matką w pierwszym stadium rozbudzenia.

W kabale jest Ojciec-Matka-Syn, ale w doktrynie wschodniej są oni siódmą zasadą wszechświata ujawnionego, czyli atrna-buddhi-manasem (Duch-dusza-inte-ligencja) trójcą rozszczepiająca się na siedem kosmicznych i siedem ludzkich zasad. W zachodniej kabale chrześcijańskich mistyków jest triadą lub trójcą, a wśród ich okultystów męsko-żeńskim Jehową, Jah-Havah.

W tym tkwi cała różnica pomiędzy ezoteryczną i chrześcijańską trójcą. Mistycy i filozofowie, wschodni i zachodni panteiści syntetyzują swoje genetyczne trójce w czystej, boskiej abstrakcji. Ortodoksi antropomorfizują je.

Hiramja Garbha, Hari i Siankara, trzy hipostazowane objawienia ducha w Najwyższym Duchu tytuł którym Prithini-Ziemia wita! w Wisznu pierwszego awatara są jedynie odrębnymi jakościami metafizycznego kształtowania, zachowania i niszczenia, tymi trzema boskimi Avasthas tego, co nie ginie ze stworzonymi rzeczami, czyli Achyuta, jedno z imion Wisznu. Prawowierny chrześcijanin rozdziela osobowe bóstwa na trzy osobowości trójcy i nie uznaje żadnego wyższego bóstwa, które w okultyzmie jest abstrakcyjnym trójkątem, a u ortodoksów doskonałym sześcianem.

Filozofowie Wschodu twórczego Boga lub zbiór bogów uważają za coś fałszywego (Bhrantidarshanath), poczętego w postaci form materialnych z powodu błędnych objawień, powstałego z iluzorycznych pojęć egoistycznej osobowości i duszy ludzkiej {niższa, piąta zasada) .

Zostało logicznie wyrażone w nowym przekładzie Wisznu-Purana, gdzie czytamy:
Brahma w swoje] zupełności ma oba aspekty prakriti rozwinięty i nierozwinięty (mulaprakriti) a także aspekt ducha i aspekt czasu. Dwukrotnie rodzony duch jest prowadzącym aspektem głównego Brahmy. Następnym aspektem jest podwójne prakriti, rozwinięte i nie-rozwinięte, a czas jest ostatni.

Spencer odbija jedynie aspekt ezoterycznych filozofii, swoich czytelników wysadza na łyse brzegi agnostycznej rozpaczy i układa z uniżeniem wielkie misterium: To, które uparcie trwa niezmiennie w ilości, lecz zmienne bezustannie w formie. Pod tymi rozważanymi zjawiskami, które wszechświat bezustannie nam daje, jest sita nieznana i niepoznawalna, którą musimy uznać jako bezgraniczną w przestrzeni oraz bez początku i bez końca w czasie. Śmiałe to teologicznie, ale nie jest wiedzą lub filozofią, która szuka niezmierności nieskończonego.

W orfickiej teogonii Kronos występuje jako zrodzony bóg lub agent. Na tym stopniu przebudzenia wszechświatów jest to reprezentowane świętym symbolizmem w postaci doskonałego kręgu z punktem (korzeniem) w środku. To uniwersalny znak, który także odnajdujemy w kabale, natomiast zachodnia kabała, opanowana przez chrześcijańskich mistyków, całkowicie go ignoruje, chociaż Zohar wyraźnie go podkreśla. Owi sekciarze, przedstawiając symbol przedgenetycznego kosmosu, zaczynają go nazywać łącznością róży i krzyża okultystycznych generacji wielkich misteriów. Stąd nazwa różokrzyżowcy.

Ze wszystkich symboli różokrzyżowych jeden nadal pozostaje niezrozumiały, nawet przez współczesnych mistyków. Jest to: Pelikan, rozpruwający swoją pierś, by nakarmić swoje małe. To jest prawdziwe kredo różokrzyżowców, wynikające prosto ze wschodniej doktryny. Brahman (neutral) zwany jest Kalahamsa, co, jak objaśniają zachodni orientaliści, oznacza Wielki Łabędź lub Gęś i tak Brahma został twórcą. W ten sposób powstał wielki błąd, Brahma {neutral) bowiem, do którego odnosi się Wielki Łabędź, oznacza tego, którego pojazdem jest łabędź, a nie Brahmana twórcę, będącego rzeczywistym Kalahamsa. Brahma (neutral) jest Hamsą i Ahamsą.

Terminy Brahma i Parabrahman nie są tu używane, ponieważ przynależą do ezoterycznego nazewnictwa i są lepiej znane studentom zachodnim. Oba są całkowicie równoważne naszym: jeden, trzy, trzy i siedem samogłoskowe terminy, oznaczające: Jedna wszystkość oraz Wszystko we wszystkim.

Mówiąc o stancach, trzeba wyjaśnić, że podają one formułę, którą można, z niezbędnymi zmianami, dostosować do wszystkich ewolucji: naszej Ziemi, łańcucha planetarnego, słonecznego wszechświata itd. Siedem strof reprezentuje jedynie siedem terminów tej obszernej formuły. Odnoszą się one do siedmiu wielkich stanów rozwojowego procesu, o których jest mowa w Pu-ranach jako o Siedmiu Stworzeniach, a które w Biblii występują jako Dni Stwarzania.

Pierwsza strofa opisuje stan Jednej Wszystkości podczas pralai, przed pierwszym drgnieniem rozbudzonej manifestacji.

Druga strofa opisuje stadium, podobne bardzo do wyrażonej w pierwszej strofie idei różności, które dla zachodniego umysłu wymagałoby osobnej rozprawy. Dlatego też jest dostępne wyższej intuicji, tak by można było pojąć zawarte tu alegoryczne sformułowania. Wersy te odwołują się raczej do wewnętrznych, wyższych możliwości pojmowania niż do rozumienia, przejawianego przez fizyczny mózg.

Trzecia strofa mówi o rozbudzeniu się wszechświata do życia po pierwszej pralai. Opisuje wynurzenie się monad z ich stanu pochłonięcia w Jednym. Jest on najwcześniejszy i najwyższy w układzie świata, a termin monada jest jedynym, jakiego można użyć, zarówno mówiąc o najobszerniejszym Systemie Słonecznym, jak i najmniejszym atomie.

Czwarta strofa objawia dyferencjację zalążków wszechświata w siedmioraką hierarchię świadomych sił boskich, które są aktywnymi manifestacjami (działającymi objawami), główną energią Jedynego, będąc zarazem kształtującymi początkami i stwórcami wszystkich objawionych światów. Jako inteligentne istności, które powodują i kontrolują ewolucję, ucieleśniają zarazem w sobie manifestacje jedynego prawa, znanego nam jako prawo natury. Występują jako Dhyani-Czochany, chociaż każda z grup ma swoje oznaczenie w Doktrynie tajemnej. W hinduskiej mitologii stan ten zwie się stworzeniem bogów.

Piąta strofa omawia procesy przekształcania Ziemi: stan pierwszy, rozrzedzona materia kosmiczna, następnie wirujący wiatr ognisty, pierwsze stadium, tworzenie się nebuli. Ona to potem skupia się, przechodzi przez różne zmiany, tworzy wszechświat słoneczny, planetarny łańcuch lub pojedynczą planetę.

Szósta strofa podaje następne stadia formowania się świata, rozważa jego ewolucję aż do czwartego okresu, podobnego temu, w którym teraz żyjemy.

Siódma strofa kontynuuje tę historię, opisując powstawanie życia aż do pojawienia się człowieka.

Na tym kończy się pierwszy tom Doktryny tajemnej. Treścią tomu drugiego będzie rozwój człowieka na Ziemi.

Chcę jeszcze kilka słów poświęcić samym stancom. Otóż są one podane w nowym tłumaczeniu, bezużyteczne bowiem byłoby podawanie ich w oryginalnej, archaicznej frazeologii z jej zawitym wyrażaniem się. Chcąc je w ten sposób przedstawić, należałoby pisać tak:
Tho-og w Zni-gyu spał siedem Khorlo. Zodmanas-zhiba, Ali Nyug łono. Konch-hog nie; Thyan-Kam nie; Lha Chohan nie; Tenbrel Chugnyt nie; Dharmakaya przestai; Tgen-chagn nie stał się; Barnang i Ssą w Ngo-bonyidj; jedynie Tho-og Yinsin w nocy Sunchan i Yons-Grub (Parinishpanna)... etc.

Brzmi to jak abrakadabra i jest zupełnie niezrozumiałe.

Dzieło to jest pisane jedynie dla studiujących okultyzm, a nie dla filologów. Ten, kto nie jest teozofem, niech uzna to jeżeli tak zechce za bajki lub za spekulacje marzyciela, jeszcze nie potwierdzone w dostatecznym stopniu, albo też w najgorszym razie za hipotezy dotyczące przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, dorzucone do wielu naukowych teorii i oczekujące na potwierdzenie bądź na zaprzeczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.machsom.fora.pl Strona Główna -> H.Blawacka "Doktryna Tajemna" Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin